Po raporcie o seksualnym drapieżniku Pawle M. trzeba stawiać pytanie: Dlaczego dominikanie przez tyle lat nie poradzili sobie z niebezpiecznym współbratem? I czy dokument przyniesie oczyszczenie?
W połowie września raport komisji Tomasza P. Terlikowskiego pokazał kulisy sprawy Pawła M. – dominikanina, który w latach 90. za pomocą metod charakterystycznych dla sekt wykorzystywał studentów. Swojej władzy duchowego lidera używał do psychomanipulacji, zniewalania psychicznego młodych ludzi, ale przede wszystkim do praktyk seksualnych i bicia. Zachowania te uzasadniał potrzebą przeciwdziałania grzechowi nieczystości, który – jak mówią świadkowie – był w grupie rozszerzany daleko poza sprawy związane z seksualnością.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.