Polityk Polskiego Stronnictwa Ludowego, były minister rolnictwa, gościł na antenie„Siódma9”. Przedmiotem rozmowy była sytuacja na polsko-białoruskiej granicy.
"Dziwię się rządowi"
Sawicki ocenił, ze rząd w sprawie sytuacji na granicy z Białorusią jest nieudolny. – Widać wyraźnie, że ani miesięczny ani dwumiesięczny stan wyjątkowy nie poprawił sytuacji na granicy, a ona jest coraz trudniejsza – powiedział. Przypomniał, że PSL popiera budowę zapory.
– Źle, że rząd nie czyni problemu na granicy problemem międzynarodowym – ocenił jednak. – Gdyby to zrobił, to łatwiej byłoby nam dyskutować ws. dyplomatycznych porozumień z Putinem, bo wiadomo, że to nie sam Łukaszenka tym wszystkim dowodzi – wskazał.
– Z drugiej strony łatwiej byłoby naciskać na różnego rodzaju rozwiązania gospodarcze, które by sprawiły, że ten zmasowany atak i przemysł przewozu zorganizowany przez Łukaszenkę, byłby zdecydowanie mniejszy – mówił poseł. W jego ocenie dobrze byłoby, gdyby na granicy obok polskich pograniczników i żołnierzy znajdowali się także przedstawiciele Frontexu.
Sawicki o polityce w zakresie rolnictwa
Były minister rolnictwa odniósł się również do polityki resortu rolnictwa na przestrzeni ostatnich lat.
We wtorek w ramach rekonstrukcji rządu nowym wicepremierem i ministrem rolnictwa i rozwoju wsi został Henryk Kowalczyk (zastąpił na tym stanowisku Grzegorza Pudę). Sam Puda został powołany na ministra funduszy i polityki regionalnej.
– Wśród wielu obietnic niestety nie zrealizowano wiele. Za rządów PiS mieliśmy trzech ministrów rolnictwa – ich pracę przemilczę. Szykowany na ten urząd Henryk Kowalczyk wydaje się być lepszym kandydatem od pozostałej trójki. To polityk, który twardo stąpa po ziemi. Patrząc na ludzi obecnych w PiS, nie widzę tam nikogo innego, kto mógłby zająć się tym resortem – stwierdził Marek Sawicki.
Czytaj też:
"Polska to ksenofobiczny reżim"Czytaj też:
Nowy sondaż. Czy Polska powinna wpuścić migrantów?