Prof. Jan Malicki, dyrektor Studium Europy Wschodniej UW, trafił do szpitala po tym, jak został napadnięty. Ma objawy wstrząsu mózgu oraz podejrzenie złamania kości czaszki. Jak podaje Biełsat, dyrektorka Szkoły Języków Wschodnich przy Studium Europy Wschodniej Inga Kotańska poinformowała pracowników, że w nocy z czwartku na piątek "doszło do zamachu na życie Jana Malickiego". Kotańska powiedziała Biełsatowi, że zdarzenie miało miejsce po spotkaniu wigilijnym pracowników, które odbyło się wieczorem.
"Malicki w mniejszej grupie udał się na spotkanie na Powiślu i w czasie powrotu na teren uniwersytetu w Parku Kazimierzowskim podeszło do niego dwóch mężczyzn. Byli ubrani w stroje przypominające mundury strażników miejskich, dlatego zapytany o nazwisko udzielił im odpowiedzi. Potem padł cios w głowę, po którym stracił przytomność" – czytamy w tekście.
Jan Malicki to historyk, w okresie PRL działacz opozycyjny i publicysta wydawnictw podziemnych. Dyrektorem Studium Europy Wschodniej UW jest od 1990 roku. Pełni również funkcje redaktora naczelnego kwartalnika "Przegląd Wschodni", a także dyrektora i koordynatora Programu Stypendialnego im. Konstantego Kalinowskiego. Ma 66 lat.
Szoszyn: Prof. Malicki już wygrał
"Przemocą próbują zastraszyć, zniechęcić i zmusić do milczenia. Nie zdają sobie sprawy z tego, że z dyrektorem Studium Europy Wschodniej, Janem Malickim, bitwę przegrali już dawno temu" – przekonuje Rusłan Szoszyn w tekście na portalu rp.pl.
"Najpierw przegrali w czasach PRL-u, gdy był opozycjonistą i autorem wielu działających w podziemiu tytułów. Zatrzymywano go, zamykano w areszcie, nawet skazywano. Nie poddał się. Po obaleniu komunizmu w Polsce Jan Malicki zaczął pomagać walczącym o wolność Ukraińcom, Białorusinom, Rosjanom, a nawet mieszkańcom państw Kaukazu czy Azji Środkowej. I to w taki sposób, który najbardziej zagraża dyktatorom – poprzez edukację" – przekonuje publicysta.
Szoszony wskazuje, że Studium Europy Wschodniej "umożliwiło dotychczas tysiącom studentów zza wschodniej granicy ukończenie studiów wyższych w Polsce, zdobycie tytułów naukowych". Wielu wysokiej rangi ukraińskich polityków, którzy dziś mają wpływ na walkę z Rosją, ukończyło programy stypendialne prowadzone przez Studium Europy Wschodniej.
"Dość powiedzieć, że obecnie około tysiąca Białorusinów, którzy z powodu panującej w kraju dyktatury i zaangażowania w działalność opozycji, musieli opuścić swoją ojczyznę, studiuje na wielu polskich uczelniach wyższych dzięki Programowi im. Konstantego Kalinowskiego (działającemu od 2006 roku). Nie będzie przesadą stwierdzenie, że Studium Europy Wschodniej wykształciło całe pokolenie młodych Białorusinów, którzy w przyszłości będą tworzyć wolną Białoruś, a dzisiaj są czołowymi działaczami opozycji demokratycznej" – pisze autor.
"Prof. Malicki i cała załoga Studium Europy Wschodniej są ambasadorami wartości polskiej Solidarności w wielu państwach za naszą wschodnią granicą. A to najbardziej zagraża dyktatorom. Doskonale wiedzą oni, że przemiany demokratyczne nie zaczną się w społeczeństwie, dopóki będą panować nad umysłami milionów swoich zniewolonych rodaków. (...) Napastnicy w Parku Kazimierzowskim, którzy przed atakiem najpierw zapytali prof. Malickiego o jego nazwisko, najwyraźniej chcieli tę kroplę zatrzymać. Motywację sprawców zapewne ustalą odpowiednie służby. Napastnicy nie zdają jednak sobie sprawy z tego, że dziura w skale została już dawno wydrążona. Tego nie da się cofnąć przemocą" – podkreśla Rusłan Szoszyn.
Czytaj też:
Seria brutalnych pobić w Warszawie. Sprawcami cudzoziemcyCzytaj też:
Dramat podczas konwoju policyjnego. Zatrzymany podciął sobie gardło