– Wszystko wskazuje na to, że inflacja będzie spadać, nie trzeba będzie dalej podnosić stóp procentowych. Ale żaden proces nie jest zagrożony, nic dramatycznego się nie dzieje. Niektórzy straszą hiperinflacją, zapaścią gospodarczą. Sytuacja jest trudna w tym sensie, że po pandemii jest taka wielka anarchia handlu międzynarodowego, wymiany towarowej. Ale nic tragicznego się nie dzieje – powiedział Glapiński w rozmowie z TVN24.
Na konferencji prasowej po środowej podwyżce stóp procentowych Glapiński mówił, że szczytowego poziomu inflacji można spodziewać się w styczniu 2022 r., kiedy może ona wynieść 7 proc. r/r lub więcej (wobec 6,8 proc. r/r - według szybkiego szacunku - w październiku).
Prezes NBP podkreślał, że bank centralny nie ogłasza końca podwyżek stóp procentowych, ale i nie zapowiada, choć jednocześnie sygnalizował, że prawdopodobieństwo kolejnej podwyżki stóp procentowych w grudniu jest wyższe niż utrzymania parametrów polityki pieniężnej bez zmian.
Raty kredytów pójdą w górę
Rada Polityki Pieniężnej podniosła w środę stopy procentowe – o 75 pb w przypadku stopy referencyjnej (do 1,25 proc.) stopy lombardowej (do 1,75 proc.), stopy depozytowej (do 0,75 proc.); stopa redyskonta weksli została podwyższona do 1,30 proc. z 0,51 proc., a stopa dyskontowa weksli – do 1,35 proc. z 0,52 proc.
Decyzja RPP oznacza, że wzrosną raty kredytów zaciągniętych w złotych. – Ponad punkt procentowy przy 25-letnim kredycie na średnią kwotę 300 tys. zł, to jest ponad 200 zł miesięcznie większych płatności – powiedział w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl ekonomista Marek Zuber.
Czytaj też:
Drożyzna pogrąży PiS? "Glapiński miesiącami utrzymywał, że wszystko jest pod kontrolą"Czytaj też:
Prof. Dudek: To będzie największy problem PiS do wyborów