Polityk Polskiego Stronnictwa Ludowego był gościem Polsat News, gdzie odnosił się do sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. Jego zdaniem, brak wstępu dla dziennikarzy na teren przygraniczny, gdzie trwa kryzys migracyjny, jest ogromnym błędem rządu. Zgorzelski wskazał, że światowa opinia publiczna została pozbawiona polskiego punktu widzenia.
– Dlaczego nie ma tam polskich dziennikarzy? – pytał wicemarszałek Sejmu. Polityk wskazał, że jego ugrupowanie proponowało rozwiązanie tej sytuacji i umożliwienie pracy dziennikarzom na terenie objętym stanem wyjątkowym.
– Taką poprawkę położyliśmy na stole, zarówno w Sejmie, jak i w Senacie, z nadzieją, że partia rządząca da sobie szansę na to, aby nie przegrywać w przekazie międzynarodowym z Łukaszenką – dodał.
Rzeczywistość medialna
Zgorzelski wskazywał na działania propagandowe reżimu Łukaszenki.
– Godziny CNN i wszystkich stacji, Russia Today trąbią o tym, że Polska wywołała II wojnę światową i chce wywołać trzecią – stwierdził. I dodał: "Łukaszenka tak mówi. To jest przekaz Białorusi. Jaki jest przekaz Białorusi na cały świat? Że leży kobieta w ciąży i płacze. Płacze dziecko. Ze łzą dziecka nikt nie wygra. Po to właśnie potrzebny jest polski dziennikarz". Zdaniem polityka opozycji, "taka jest dzisiaj prawda i taka jest rzeczywistość".
Polityk przekonywał, że dziennikarze są potrzebni, aby "odkłamywać te wszystkie rzeczy, o których Łukaszenka i stacje, które są na tamtej stronie granicy informują".
– Dziennikarze są właśnie po to, żeby walczyć o prawdę także na granicy – wskazywał.
– To wielki błąd partii rządzącej, która się upiera i nie chce puścić dziennikarzy na granicę – dodał wicemarszałek Sejmu.
Czytaj też:
Kryzys na granicy. Sejm przyspiesza obrady po decyzji senatorówCzytaj też:
"To fake news", "wykażcie odwagę". Spięcie w TVN24