Gdyby Polacy mieli tego minimalną świadomość, z pewnością byłoby mniej czytelników naszych mainstreamowych dzienników, których linie redakcyjne coraz zgodniej rezonują z dziennikami europejskimi, pozostającymi w orbicie wpływów socjalistycznych i komunistycznych partii Europy. Wszędzie tam, gdzie królują tematy imigracjonizmu, obsesji antyfaszyzmu, „praw kobiet”, religii klimatu, sanitaryzmu, ideologii gender możemy być pewni, że w tych tytułach rozpoznano „mądrość etapu”, nawet jeśli na pierwszej stronie brak czerwonego sztandaru, który powiewał na pierwszej stronie „Trybuny Ludu”.
Warto sięgnąć po wypowiedź sprzed kilku dni znanego francuskiego filozofa, pisarza Alaina Finkielkrauta, który w programie Europe 1 po raz kolejny skomentował niebezpieczny dryf panujący w debacie publicznej:
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.