Gmyz: Roman Giertych ma się czego obawiać

Gmyz: Roman Giertych ma się czego obawiać

Dodano: 
Cezary Gmyz, dziennikarz "Do Rzeczy"
Cezary Gmyz, dziennikarz "Do Rzeczy" Źródło: PAP / Arek Markowicz
Roman Giertych zachowuje się w sposób skrajnie tchórzliwy – mówi korespondent TVP w Berlinie i dziennikarz "Do Rzeczy" Cezary Gmyz w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl.

Prokuratura Okręgowa w Warszawie skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Sławomirowi Nowakowi. Były minister transportu oskarżony jest łącznie o 17 przestępstw o charakterze kryminalnym w tym korupcyjnym. Jak poważna jest to sprawa?

Cezary Gmyz: Materiały zgromadzone w tej sprawie są porażające. Należy przypomnieć, że sąd kilkukrotnie przedłużał tymczasowe aresztowanie dla Sławomira Nowaka, uznając zgromadzone materiały za wiarygodne. Informacje, które pozyskały polski i ukraińskie służby oraz organy ścigania wskazują na wysoką możliwość popełnienia przestępstwa przez Sławomira Nowaka. Przede wszystkim chodzi tutaj o przestępstwa korupcyjne.

Wiadomo też, że w tej sprawie obszerne zeznania złożyli inni podejrzani, którzy obciążyli Nowaka m.in. zarzutami korupcyjnymi i posiadaniem pieniędzy niewiadomego pochodzenia. Podczas przeszukania mieszkania Sławomira Nowaka odkryto bardzo duże ilości pieniędzy w gotówce, a pochodzenia tych środków oskarżony nie jest w stanie wyjaśnić. W tych okolicznościach skierowanie do sądu aktu oskarżenia przy zgromadzonym materiale dowodowym było rzeczą oczywistą. Przypomnę, że o ile na początku Sławomir Nowak był broniony przez swoich partyjnych kolegów, to obecnie nabrali oni wody w usta i nie mówią już o sprawie politycznej, gdyż wiadomo, że jest to typowa sprawa korupcyjna.

Wątek polityczny, który pan przytacza jest bardzo ciekawy. Tak się złożyło, że niedługo po tym, jak Donald Tusk zaczął mówić o ''sprawie politycznej'', sąd zwolnił Sławomira Nowaka z aresztu.

Rzeczywiście, prokuratura wnioskowała, żeby przedłużyć areszt w tej sprawie. Sąd wypuszczając Nowaka z aresztu, nałożył wysoką kaucję, co oznacza, że nadal uważa, że możliwość popełnienia przestępstwa jest wysoce prawdopodobna. Czekamy, kiedy zapadnie w tej sprawie wyrok wskazujący.

Zmieniając temat. Prokuratura Regionalna w Lublinie wystąpiła do sądu z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie mecenasa Romana Giertycha. Od grudnia 2020 r. do Giertycha śledczy wysłali ponad 100 wezwań na przesłuchanie. Jaki może być ciąg dalszy tej sprawy?

Materiał zgromadzony w toku postępowania dotyczącego wyprowadzenia ze spółki Polnord oraz podejrzanej transakcji związanej z działką z Dopiewcu jest na tyle mocny, że Roman Giertych ma czego się obawiać. Z tego względu stosuje szereg rozmaitych sztuczek, które mają mu pozwolić uniknąć stanięcia przed polskim wymiarem sprawiedliwości. Usiłuje sprowadzić tę sprawę do kontekstu politycznego. Prawda jest taka, że zarzuty, które próbuje postawić mu prokuratura nie mają nic wspólnego z polityką, poza tym, że Roman Giertych był kiedyś politykiem. Zarzuty dotyczą spraw, które mają charakter przestępstw w ''białych kołnierzykach'', co nie zmienia oceny faktu, że nadal są to przestępstwa zagrożone wysokimi karami. Roman Giertych zachowuje się w sposób skrajnie tchórzliwy. Podobnie zachowują się jego bliscy. Jego żona zaprzeczała, że zna miejsce pobytu męża, podczas gdy zdjęcie sprzed Panteonu rzymskiego, które opublikowałem, wskazuje, że doskonale zna miejsce jego pobytu.

Czy Roman Giertych poprzez tę sprawę, może próbować grać ofiarę prześladowania politycznego?

Oczywiście, że tak. Sprawa związana z tym, że Giertych rozpowszechnia informację, o tym, że miał być inwigilowany z użyciem oprogramowania Pegasus pokazuje, w jakim stopniu próbuje to sprowadzić do wątku politycznego. Przypomnę, że techniki operacyjnej – a taką jest użycie Pegasusa – można w Polsce używać wyłącznie za zgodą sądu. Zatem jeśli telefon Romana Giertycha został zainfekowany, to musiało się to odbyć po wnikliwej analizie sprawy przez sędziego. Żaden sędzia w Polsce nie wyda takiej zgody wobec osoby publicznej, w dodatku adwokata, jeżeli uzna, że materiał przedstawiony jest niewiarygodny. Jeżeli zatem naprawdę wobec Romana Giertycha użyto techniki Pegasusa, to sąd musiał uznać materiały zgromadzone przez śledczych za wiarygodne.

Czytaj też:
Sprawa Pegasusa. Cieszyński: Trzeba opierać się na faktach
Czytaj też:
Żaryn o Giertychu: Sprawa ma charakter typowo kryminalny

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także