Waszczykowski: Niemieccy politycy nie szanują suwerenności Ukrainy

Waszczykowski: Niemieccy politycy nie szanują suwerenności Ukrainy

Dodano: 
Witold Waszczykowski, były szef MSZ
Witold Waszczykowski, były szef MSZ Źródło: Flickr / Kancelaria Premiera / Domena Publiczna
– Niemieccy politycy uważają, że jesteśmy rusofobami, a sami nie szanują suwerenności Ukrainy. Uważają, że Krym należy się Rosji. Twierdzą tak nie tylko politycy z jakichś tylnych ławek europarlamentu. Mamy przykład niemieckiego admirała, który palnął, że Putinowi należy się szacunek – mówi w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl Witold Waszczykowski, europoseł PiS i były szef MSZ.

DoRzeczy.pl: Hiszpański europoseł Esteban González Pons, który pokieruje misją PE ws. użycia Pegasusa, zapowiedział próbę "pomocy polskiemu społeczeństwu w zmianie władzy”. Jak skomentuje Pan te słowa?

Witold Waszczykowski: To nie jest pierwszy taki wyskok. Mamy całą grupę europosłów, którzy wyrażają się w ten sposób. Jeden z nich, również z Hiszpanii, podczas komisji pytał Radosława Sikorskiego, jak ma pomóc obalić ten rząd. Również jakiś czas temu niemiecka eurodeputowana Katarina Barley apelowała, że trzeba polskie władze zagłodzić, odbierając fundusze. Wielokrotnie mieliśmy do czynienia z konfliktem ideologicznym. Lewicowo-liberalna większość, która dominuje w Parlamencie Europejskim, choć jest rozsiana po różnych partiach, w tym niby-chrześcijańskiej Partii Ludowej, ma wrogie nastawienie do polityków przedstawiających wartości konserwatywne.

W jaki sposób przejawia się ta wrogość?

Wykorzystuje się np. całą dyskusję o praworządności, która nie ma podstaw prawnych w Unii Europejskiej. Podobna sytuacja występuje w kwestii klimatu czy energetyki. To są sprawy związane z bezpieczeństwem państwa i powinny być zdecydowane przez państwa członkowskie. Tymczasem lewicowo-liberalna większość tratuje to wszystko jako instrumenty do walki politycznej. Kolejnym przykładem jest sytuacja na naszej wschodniej granicy. Walczymy przecież z nielegalną, masową imigracją, sztucznie podtrzymywaną przez Łukaszenkę. Wielu politykom z tych partii nie chcą przejść przez usta słowa poparcia dla naszych władz. Dzieje się tak, mimo że widzą, iż obecnie Europę broni ten znienawidzony przez nich konserwatywny rząd. Posuwają się do fejkowych i nienawistnych opowieści, że na granicy morduje się ludzi, w tym kobiety dzieci. Wykorzystuje się również inne nieprawdziwe informacje, np. słynne „strefy anty-LGBT”. Udowodniliśmy, że była to prowokacja lewicowego aktywisty i nie ma czegoś takiego w Polsce, a mimo to, w dalszym ciągu funkcjonuje to w świadomości wielu osób i trudno nam to wyplenić. Istnieje zatem cały arsenał potrzebny do wojny z rządem Prawa i Sprawiedliwości.

Czy podobny trend obserwuje Pan, jeżeli chodzi o aktualną groźbę agresji ze strony Rosji?

Proszę zauważyć, jak w tej sytuacji zachowują się niemieccy politycy. Uważają, że jesteśmy rusofobami, a sami nie szanują suwerenności Ukrainy. Uważają, że Krym należy się Rosji. Twierdzą tak nie tylko politycy z jakichś tylnych ławek Europarlamentu. Mamy przykład niemieckiego admirała, który palnął, że Putinowi należy się szacunek, a także szefa CSU w Bawarii, który uważa w podobny sposób. Jest też wielu innych polityków twierdzących, że Rosji nie można karać, a także nie należy sprzedawać czy wynajmować sprzętu wojskowego Ukrainie. Polska będzie przez nich przedstawiana jako wróg porozumienia i pokojowych rozwiązań.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także