W środę Joe Biden zatwierdził wysłanie do Polski dodatkowych 1 700 żołnierzy z Fort Bragg w Karolinie Północnej, gdzie mieści się kwatera główna elitarnej 82. dywizji powietrznodesantowej. Kilka tysięcy wojskowych zostanie również dyslokowanych m.in. do Niemiec oraz Rumunii. Nowe siły będą wysłane zza Oceanu do Europy w przeciągu kilku najbliższych dni. Chodzi o wzmocnienie wschodniej flanki NATO na wypadek agresji ze strony Federacji Rosyjskiej na Ukrainę. Decyzja miała zapaść po wtorkowym spotkaniu prezydenta USA z sekretarzem obrony Lloydem Austinem i przewodniczącym Połączonych Szefów Sztabów gen. armii Markiem Milleyem.
Amerykański przywódca stwierdził również na konferencji prasowej, po pytaniu reportera stacji CNN, iż działania dotyczące rozmieszczenia wojsk amerykańskich w Europie są zgodne z informacjami przekazywanymi wcześniej Władimirowi Putinowi. Ma to odstraszyć Kreml od inwazji na terytorium państwowe Ukrainy.
"Klasyczne odstraszanie"
W trakcie czwartkowej rozmowy w Polskim Radiu 24 były minister obrony narodowej Bogdan Klich ocenił, że "każdy nowy żołnierz amerykański w regionie jest dobrą wiadomością, a informacja o wzmocnieniu dotychczasowego kontyngentu Stanów Zjednoczonych w Polsce – jeszcze lepszą".
Senator Koalicji Obywatelskiej zauważył też, iż lokacja amerykańskich żołnierzy w naszym regionie jest przykładem "klasycznego odstraszania". – Polega ono na tym, że zarówno żołnierze, jak i sprzęt kraju sojuszniczego pełnią rolę dodatkowej gwarancji dla bezpieczeństwa danego państwa – mówił. I dodał, że "w tej chwili wsparcie NATO jest bardzo ważnym znakiem dla Polski".
Zdaniem Bogdana Klicha, "teraz Moskwa ma problem i zastanawia się nad tym, w jaki sposób przezwyciężyć blokadę".
Czytaj też:
Siemoniak: Każdy inny scenariusz jest zyskiem z tej sytuacjiCzytaj też:
Jak Niemcy zbroją armię Putina przeciw Ukrainie