Rozwija się polsko-amerykańska współpraca energetyczna

Rozwija się polsko-amerykańska współpraca energetyczna

Dodano: 
Były prezes PKN Orlen Daniel Obajtek i były wicepremier Jacek Sasin
Były prezes PKN Orlen Daniel Obajtek i były wicepremier Jacek Sasin Źródło:PAP / Albert Zawada
Robert Zawadzki | W ostatnim czasie polski rząd w obliczu kryzysu energetycznego zaczął stawiać na stabilne źródła pozyskiwania energii. Świadczą o tym najnowsze inwestycje w tzw. SMR, czyli małe reaktory jądrowe.

Tego typu rozwiązania zamierzają wprowadzić spółki skarbu państwa, choćby Orlen wraz z firmą GE Hitachi czy KGHM przy współpracy z NuScale. Nowe podejście określa drogę polskiego rządu, który zamierza wypracować dla naszego kraju samowystarczalność energetyczną. Opisywana inicjatywa jest wynikiem starań wicepremiera oraz ministra aktywów państwowych Jacka Sasina, który pozyskał do tego przedsięwzięcia amerykańskich partnerów.

Kolejny wątek polsko-amerykańskiej współpracy dotyczy regularnych dostaw gazu LNG do terminalu w Świnoujściu, które nabierają znaczenia w obliczu napiętej sytuacji międzynarodowej, a zwłaszcza w kontekście potencjalnego konfliktu Rosji i Ukrainy. Moskwie szczególnie teraz zależy na uruchomieniu gazociągu Nord Stream 2, co wyjaśnia nieustające szantaże gazowe poprzez spekulację cenami tego surowca. Oczywiście taki proceder nie pozostaje bez wpływu na gospodarki krajów Wspólnoty. Na szczęście sytuacja w Polsce nie jest najgorsza właśnie ze względu na sprzedaż gazu LNG przez Stany Zjednoczone. Co ciekawe – jeśli wierzyć słowom przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen – Unia Europejska posiada plan awaryjny i prowadzi już rozmowy z wiarygodnymi dostawcami gazu, np. z Kataru, Egiptu czy Azerbejdżanu. – Jesteśmy przygotowani – zapewnia polityk.

Ten rozwój wypadków najwyraźniej nie podoba się lewicy finansowanej przez Rosję, która chętnie dotuje ideologiczne ruchy na Zachodzie, w tym pęd ku zielonej transformacji. Co ciekawe, w pseudoekologiczną propagandę sterowaną z Kremla wpisują się liberalne media w Polsce, które wysuwają absurdalne zarzuty pod adresem słynnej kampanii z żarówką. Mowa o akcji edukacyjnej TGPE (Towarzystwo Gospodarcze Polskie Elektrownie), która miała na celu uświadomienie społeczeństwu, skąd biorą się wysokie ceny energii. Zdaniem antyrządowych ośrodków medialnych opisywane billboardy miały... antyunijny charakter. W ich retoryce ten „argument” miał mieć charakter ostateczny.

Obecny przesył rosyjskiego gazu do Polski jest uwarunkowany postanowieniami kontraktu jamalskiego, który obowiązuje od 20 lat na bardzo niekorzystnych warunkach. Niektórym siłom politycznym w Polsce wydaje się, że umowa z Rosją została zawarta raz na zawsze i nie trzeba przejmować się kwestią jej renegocjacji. Takie podejście pomija jednak żywotne interesy naszego kraju. Warte odnotować, że w związku z powrotem do przestrzeni informacyjnej tematu kontraktu jamalskiego nagle uaktywnił się wicepremier rządu PO-PSL Waldemar Pawlak. Jego ostatnie wypowiedzi sprowadzają się do ocieplania wizerunku umowy, której negatywne skutki odczuwamy do dziś. Rzecz jasna jej sygnatariuszem był właśnie rzeczony polityk.

Poparciem dla gazociągu Nord Stream 2 wykazują się kraje Europy Zachodniej, a przede wszystkim Niemcy. Pokazali to obywatele tego państwa, oddając głos w ostatnich wyborach na skrajnie lewicowe ugrupowania, tzw. koalicję sygnalizacji świetlnej: czerwoną SPD, „żółtych” liberałów z FDP oraz Zielonych. Poczynania nowych rządzących jasno wskazują, że polityka wewnętrzna naszego zachodniego sąsiada niebezpiecznie zmierza ku współpracy z Rosją i oparciu się na gazie. Co ciekawe, w ramach procesu odchodzenia od atomu i zamykania kolejnych elektrowni jądrowych Niemcy nie obeszli się bez pewnych komplikacji. Z powodu niedoborów energii musieli tymczasowo uruchomić rezerwowe źródło pod postacią pięćdziesięcioletniej elektrowni węglowej Schongau o mocy 64 MW. Mało to ekologiczne, prawda?

Biorąc pod uwagę powyższe fakty, powinniśmy być zadowoleni z polsko-amerykańskiej umowy dotyczącej rozbudowy energetyki jądrowej. Wnikliwi obserwatorzy obecnego kryzysu energetycznego nie mają złudzeń, że w dłuższej perspektywie pseudoekologiczna ideologia, którą kieruje się Unia Europejska, może doprowadzić do prawdziwej katastrofy. Musimy być przygotowani i na tak drastyczny scenariusz. Kroki podjęte przez polski rząd mają zapewnić nam bufor bezpieczeństwa na burzliwe czasy, które wkrótce nadejdą.

Robert Zawadzki jest dziennikarzem Telewizji Trwam. Artykuł wyraża poglądy autora i nie musi być tożsamy ze stanowiskiem redakcji.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także