DoRzeczy.pl: Wizyta premierów trzech państw w Kijowie, w tym premiera Mateusza Morawieckiego i wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego odbiła się sporym echem. Pojawiają się jednak głosy krytyczne, choćby w Brukseli. Jak ta wizyta wygląda z pana perspektywy?
Adam Andruszkiewicz: Jeśli ktoś woli przebywać w swoim wygodnym zachodnim gabinecie, to być może mu się to nie podoba, że polscy liderzy oraz premierzy Czech i Słowenii udali się do oblężonego Kijowa, gdzie spadają rosyjskie rakiety. My na to nie patrzymy. Stajemy w obronie Ukrainy i stajemy przeciwko Rosji, która zagraża również Polsce. Uważam, że to była historyczna wizyta, która na długo zapisze się w pamięci, a jak widać, wielu zachodnim przywódcom nie starczyłoby odwagi na taką wizytę.
Czy wierzy pan, że będzie możliwa szybka integracja Ukrainy z Unią Europejską?
Pamiętamy wszyscy, jak na początku wojny Niemcy mówiły, że nie wyślą broni do Ukrainy. Dopiero po polskiej interwencji, słowach premiera Morawieckiego i wizycie u kanclerza Scholza udało się zmienić ich decyzję. Wierzę, że pod wpływem Polski i naszym naciskiem uda się przekonać inne państwa UE, że Ukrainę warto przyjąć do europejskiej wspólnoty. Rozumiem, że niektórzy politycy w Europie mają prorosyjskie sympatie, albo liczą na sowite emerytury w rosyjskich radach nadzorczych, ale dla nas jest to sprawa drugorzędna, gdyż najważniejsze jest bezpieczeństwo i pokój w Europie.
Czy obawia się pan piątej kolumny działającej w Polsce? Już pojawia się krytyka z uwagi na przyjmowanie uchodźców.
Bardzo się tego obawiam. To jest typowo rosyjska narracja. W Kancelarii Premiera uważnie monitorujemy pod tym względem sieć. Rzeczywiście rosyjskie konta rozpędzają antyukraiński przekaz w Polsce. Przypominają wydarzenia historyczne, ale należy z tym walczyć, bo są to próby skłócenia nas z obywatelami Ukrainy. Widzimy, że pan poseł Grzegorz Braun stale straszy nas uchodźcami, wpisując się w rosyjskie działania. Musimy temu przeciwdziałać przekonując, że w polskim interesie jest zatrzymać Rosję. W przeciwnym wypadku Rosjanie ruszą na Polskę.
Jak duża jest aktywność rosyjskich kont w Polsce?
Niestety bardzo duża. Stale ją monitorujemy i jesteśmy w kontakcie z platformami Facebook czy Twitter oraz koncernem Google. Prosimy o usuwanie kont, które widać, że pracują na rzecz Kremla. Trzeba niestety powiedzieć, że platformy mediów społecznościowych nie zawsze zdają egzamin i pozwalają rozsiewać rosyjską propagandę. Znamienne jest, że profile w mediach społecznościowych negujące pandemię, dziś przerzuciły się na antyukraińską narrację.
Choć samych rosyjskich mediów nie ma już w Polsce.
Owszem, udało się usunąć z przestrzeni internetowej „Sputnik News”, ale także, co jest zasługą ministra Cieszyńskiego, udało się doprowadzić do wyłączenia w kablówką i telewizjach cyfrowych rosyjskich kanałów „Russia Today” czy „Russia24”.
Czytaj też:
Europoseł PiS: Wojna obnażyła słabości Unii EuropejskiejCzytaj też:
Straż Graniczna: Do Polski z Ukrainy wjechało już 1,97 mln uchodźców
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.