W poniedziałek podkomisja Antoniego Macierewicza ma przedstawić raport dotyczący katastrofy polskiego samolotu.
– Wszyscy spodziewamy się tego, że w poniedziałek będzie dokładnie udowodnione, w jaki sposób następowały eksplozje na pokładzie tupolewa; w jaki sposób rozczłonkowywał się samolot, dlaczego doszło do takiego rozsypu wszystkich jego szczątków. Przecież były ich dziesiątki tysięcy. To jest nienormalne w przypadku samolotu, który spada z wysokości kilkunastu czy dwudziestu metrów – podkreśliła Anita Gargas na antenie Polskiego Radia 24.
Manipulacja i dezinformacja
Dziennikarka TVP od początku zajmowała się badaniem okoliczności katastrofy.
– Jako dla dziennikarza, który od początku bada tę sprawę, jedno jest dla mnie jasne: mieliśmy do czynienia z jedną, wielką manipulacją, z jedną wielką dezinformacją - w sprawie tego, co się wydarzyło przed 10 kwietnia i tego, co się wydarzyło po 10 kwietnia. Jedno i drugie było grą operacyjną prowadzoną z Kremla. Jedno i drugie było grą, która miała podzielić polskie elity. Ta gra miała nas skłócić, ale też pewne rzeczy ułatwić i ośmieszyć naszych przywódców. A po 10 kwietnia miała po prostu zaciemnić sprawę i doprowadzić do tego, że faktycznie niemożliwe było jej zbadanie. Niemożliwe było śledztwo ze strony polskiej – powiedziała Gargas.
Jak zaznaczyła, "praktycznie niemożliwa była też blokada narracji, która płynęła z Kremla": – To stało się na życzenie strony polskiej, czyli naszych ówczesnych władz.
Podkreśliła również, że ówczesny premier Donald Tusk narzucił polskim badaczom i śledczym zajmującym się katastrofą jasne stanowisko: "najbardziej szkodzi nam kwestia potencjalnego udziału Rosjan w tej katastrofie" i dlatego ten wątek "należy zdusić w zarodku".
Czytaj też:
Przydacz: Nie dotarły do mnie sygnały, że syreny alarmowe negatywnie wpłyną na uchodźców