O ile głosy dotyczące „kierunku na Wschód” obranego rzekomo przez polskie władze pojawiały się po lewej stronie sceny politycznej od dość dawna, o tyle zazwyczaj były łączone z napięciem na linii Warszawa – Bruksela. Przekonywano, że skoro PiS nie chce się podporządkować Unii Europejskiej, to musi dążyć do polexitu. To dopiero Roman Giertych całkiem na poważnie wysunął tezę o sojuszu Jarosława Kaczyńskiego z Władimirem Putinem, którego ofiarą miała paść Ukraina.
Po raz pierwszy mecenas opozycji opisał swoją teorię spiskową na początku marca. Zgodnie z nią Putin planował ustanowienie strefy buforowej pomiędzy Zachodem a Rosją, w której to miała znaleźć się Polska („być może połączona z częścią Ukrainy”). Giertych przekonywał, że Donald Trump, gdyby tylko udało mu się uzyskać reelekcję, planował rozmontować NATO, a Jarosław
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.