We wtorek Rosjanie obchodzą Dzień Zwycięstwa. Odkąd prezydentem został Władimir Putin, 9 maja jest największym świętem narodowym w Federacji Rosyjskiej. Jego głównym punktem stała się wielka defilada wojskowa w Moskwie.
W Warszawie rosyjskim obchodom Dnia Zwycięstwa przewodził ambasador FR Siergiej Andriejew. Dyplomata został oblany czerwoną farbą, gdy usiłował złożyć wieniec na Cmentarzu-Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich. Czekali tam na niego demonstranci, którzy po polsku i ukraińsku skandowali: "złoczyńcy", "faszyści", "Putin ch***!".
Incydent komentował w TVP Info Witold Waszczykowski, były szef polskiej dyplomacji, a obecnie eurodeputowany PiS. Zwrócił uwagę, że Moskwa na pewno wykorzysta to zajście na potrzeby własnej propagandy.
"Żeby nie wiem jak na nas pluł, nie powinniśmy do tego dopuścić"
– Ambasador Rosji ewidentnie prowokował. Mówiłem od kilku miesięcy, że należy się go pozbyć, bo będzie dążył do prowokacji. Apelowałem, żeby ściągnąć (do Polski - red) naszego ambasadora (Krzysztofa Krejewskiego - red.) ze względów bezpieczeństwa, a tego ambasadora (Andriejewa - red.) wysłać na rekolekcje czy refleksje do Moskwy – powiedział Waszczykowski.
Podkreślił jednocześnie, że "niestety naszym obowiązkiem jest go chronić". – Żeby nie wiem jak pluł na nas, nie powinniśmy do tego dopuścić – zaznaczył.
– Rosjanie to oczywiście wykorzystają i to był nasz błąd, żeśmy mu pozwolili do tej prowokacji doprowadzić. Niestety z bolącym sercem muszę to przyznać – stwierdził Waszczykowski, który w latach 1999-2002 był ambasadorem RP w Iranie.
Czytaj też:
Ambasada Rosji składa protest. Wystosowała żądanie wobec polskiego MSZCzytaj też:
Ambasador Rosji oblany farbą. Jakie mogą być konsekwencje dla Polski?