We wtorek prezydent Wołodymyr Zełenski przekazał, że Ukraina wysłała do Brukseli drugą część odpowiedzi na pytania specjalnego kwestionariusza, który musi wypełnić każdy kraj aspirujący do członkostwa w Unii Europejskiej. Kijów złożył wniosek o akcesję już w kilka dni po rozpoczęciu przez Rosję działań wojennych.
W wywiadzie dla brytyjskiego dziennika Dmytro Kułeba stwierdził jednoznacznie, że Ukraina domaga się przyznania jej statusu kandydata do UE. Jeśli Kijów go nie otrzyma, to, według słów szefa ukraińskiego MSZ, rząd ukraiński uzna, że "Europa próbuje nas oszukać i nie zaakceptuje tego".
– Ukraina to jedyne miejsce w Europie, gdzie ludzie umierają za wartości, na których opiera się UE. I myślę, że należy to uszanować – powiedział polityk.
Kułeba odniósł się także do słów prezydenta Francji Emmanuela Macrona, który podczas przemówienia w Parlamencie Europejskim stwierdził, że droga Ukrainy do Unii Europejskiej "zajmie dekady". Ukraiński minister spraw zagranicznych odpowiedział, że jeszcze trzy miesiące temu Kijów "nie miał nawet perspektywy członkostwa". – Teraz [politycy w UE - przyp. red.] dyskutują, jak długo to potrwa – powiedział.
Odbicie Krymu
Kułeba zabrał również głos na temat obecnej sytuacji na froncie. Jak stwierdził, w początkowych dniach wojny ukraińscy przywódcy wyznaczyli sobie cel wypchnięcia Rosjan na pozycje z 24 lutego. Teraz jednak przed Ukrainą otwiera się perspektywa odbicia ziem zajętych w 2014 roku.
– W pierwszych miesiącach wydawało się, że zwycięstwo będzie polegać na odepchnięciu wojsk rosyjskich na pozycje, które zajmowały przed 24 lutego. Teraz, jeżeli okażemy się wystarczająco silni na froncie i wygramy bitwę o Donbas, możemy zacząć mówić, że zwycięstwo nastąpi wówczas, gdy wyzwolimy wszystkie nasze terytoria. Obraz zwycięstwa jest koncepcją ewoluującą – powiedział.
Kuleba powiedział, że tylko porażka Rosji pozwoli Ukrainie na ponowne otwarcie portów czarnomorskich i ożywienie gospodarki eksportowej. Jeśli Kijów otrzyma "jeszcze większe wsparcie militarne, będziemy mogli odrzucić rosyjskie oddziały z obwodu chersońskiego [na południu Ukrainy], by pokonać flotę czarnomorską i odblokować przejście".
Szef ukraińskiego MSZ przyznał też, że rozlew krwi może jednak być zbyt wielki i Ukraina może ostatecznie zostać zmuszona do wynegocjowania porozumienia. W takim przypadku Kijów chciałby "zbliżyć się do tego nieuniknionego momentu z najsilniejszymi możliwymi kartami”.
Czytaj też:
"Jeśli dostaniemy tę broń...". Kułeba o szansach na wygranąCzytaj też:
Kułeba o negocjacjach z Rosją. "Kreml jest fałszywy"