Fundusze mają trafić z Unii Europejskiej do pięciu krajów, które przyjęła największą liczbę przybyszów, w celu wsparcia systemów i zarządzania granicami. Dotyczy to Polski, Rumunii, Węgier, Słowacji i Czech.
Państwa mogą wykorzystać te fundusze, aby zapewnić pomoc, taką jak żywność, transport i tymczasowe zakwaterowanie dla osób uciekających przed niesprowokowaną inwazją Rosji na Ukrainę, jednocześnie zwiększając swoją zdolność do zarządzania zewnętrznymi granicami Unii Europejskiej.
Ile pieniędzy dla Polski?
Radosław Fogiel skomentował działania Komisji Europejskiej w czwartkowym wydaniu "Kwadransa Politycznego" Telewizji Polskiej. – Jeszcze nie wiemy, o jakich środkach dla Polski mówimy i skąd one miałyby pochodzić – przyznał wicerzecznik prasowy Prawa i Sprawiedliwości.
– W porównaniu do potrzeb ta kwota jest zdecydowanie za mała. Nie wiem, czy pokrywa koszty choćby tygodniowego utrzymania uchodźców w Polsce. Unia Europejska powinna podjąć decyzję, że w obliczu ogromnego kryzysu humanitarnego wywołanego atakiem Rosji na Ukrainę potrzebne jest wsparcie działań państw organizujących pomoc dla uchodźców. Podobnie jak w przypadku pomocy, jaką otrzymała Turcja, nie będąca przecież członkiem UE. Nie znam przyczyn opieszałości w tym względzie – mówił.
Negocjacje ws. KPO
W programie Fogiel odniósł się również do zakończonych negocjacji z Komisji Europejską w sprawie Krajowego Planu Odbudowy. Jak poinformował, teraz polska strona czeka na zatwierdzenie ustaleń, na co KE dała sobie dwa tygodnie. Po tym okresie mogą zostać uruchomione środki finansowe.
– Niestety, Parlament Europejski jest tutaj bardzo aktywny, ale nie w tym kierunku, w którym powinien. Zamiast naciskać na wahające się kraje członkowskie, lobbować w sprawie kolejnego pakietu sankcji na Rosję, wielu parlamentarzystów, w tym pochodzących z Polski, walczy o to, by Polskę objąć sankcjami. I to w sytuacji, gdy Polska i Polacy podejmują ogromny wysiłek, by wspomóc Ukrainę – oznajmił poseł PiS.
Czytaj też:
Prezydent zwołał naradę. W spotkaniu udział wezmą premier i ministrowieCzytaj też:
List von der Leyen ws. Polski. Szydło: Pojawia się pytanie