W połowie maja dziennikarze dotarli do odtajnionego dokumentu, w którym ujawniono oferty wstępne na zakup akcji spółki Grupa LOTOS S.A. Działania miały miejsce na tydzień po wygranych przez Platformę Obywatelską wyborach parlamentarnych w Polsce w 2011 roku.
Z treści ujawnionego dokumentu wynika, iż wśród trzech firm, które zostały dopuszczone do procesu sprzedaży Lotosu, były: rosyjska spółka OJSC TNK-BP (już nie istnieje, w 2013 roku wykupiła ją inna spółka z Rosji – Rosnieft), węgierski MOL oraz holenderska Mercuria Energy, której rosyjscy akcjonariusze działali wcześniej w naszym kraju jako J&S.
"Zaszczepione w Polakach przekonanie..."
Do działań rządu PO-PSL, który w 2011 roku dopuścił firmy z Rosji do procesu prywatyzacji koncernu Lotos, odniósł się Marek Formela z "Gazety Gdańskiej". Zdaniem dziennikarza, odtajnione dokumenty pokazują "całą technologię przygotowania procesu sprzedaży 53 proc. akcji grupy LOTOS, pokazują one mechanizm i etapy oraz osoby zaangażowane w ten proces" – Jeśli Donald Tusk twierdzi, że nic o tym nie wiedział, to jest to wiadomość zatrważająca i dyskwalifikująca go z życia publicznego – wskazywał publicysta.
– Różne ekipy polityczne ulegały zaszczepionemu Polakom przekonaniu, że tylko wyprzedaż majątku państwowego i prywatyzacja pozwoli obywatelom na dostanie życie, a państwu polskiemu pozwoli się rozwijać – zwracał uwagę Formela. Jego zdaniem "to było szaleństwo ideologiczne". – (Szaleństwo - red.), które które udało się ekipie Tuska zaszczepić do polskiego krwioobiegu, zaszczepić tym także lewicę, a ślady tego sposobu kształtowania spraw publicznych w Polsce widać w wielu dokumentach – mówił dziennikarz.
Czytaj też:
"Żadnej sprzedaży nie będzie". Małecki o koncernie multienergetycznymCzytaj też:
"Dość kłamstw". Premier Morawiecki odpowiada Tuskowi