Jurasza zwolennicy jedynie słusznej linii zaczęli odsądzać natychmiast od czci i wiary. Padały także oczywiście znaczące pytania: „kto za tym stoi?”, „co Jurasz chce osiągnąć?”.
Tekst Jurasza potwierdził tymczasem posiadane przeze mnie już wcześniej ogólniejsze informacje. Kluczowe było w nich, że rząd złożył Kijowowi swego rodzaju ofertę: my przestajemy się czepiać Stepana Bandery, a wy przestajecie gloryfikować Romana Szuchewycza. Szuchewycz był naczelnym dowódcą UPA i to on był bezpośrednio odpowiedzialny za ludobójstwo Polaków. Ukraińscy politycy próbowali go już wynosić na patriotyczne ołtarze – zrobił to w 2011 r. prezydent Juszczenko, nadając Szuchewyczowi tytuł Bohatera Ukrainy, potem uchylony skutecznie przez sąd.
W ostatnich dniach rzeczywistość dodała kolejne potwierdzenie. Brałem udział w zamkniętym spotkaniu grupy dziennikarzy, podczas którego pojawił się temat rocznicy krwawej niedzieli – 11 lipca 1943 r., apogeum wołyńskiej rzezi.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.