Dzisiaj stopa referencyjna wynosi 6 proc., a więc raty naszych kredytów rosną niebotycznie. Nic więc dziwnego, że banki zamiast upadać (tak tak, prezesi banków straszyli, że frankowicze dzięki orzeczeniu TSUE zabiorą im wszystko...) nie tylko utrzymały się na powierzchni, ale zwiększyły swój zysk. W I kwartale tego roku banki zarobiły 6,21 mld zł., czyli zyski wzrosły im o 139 proc. w porównaniu z tym samym okresem z 2021 r.
Byłoby bankstersko-sielankowo, ale poza frankowiczami banki ujrzały realniejszego potwora, którego na celownik wziął dodatkowo prokurator generalny, a więc obecny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. To, że wstawiał się za frankowiczami (skierował 15 skarg nadzwyczajnych w sprawach ludzi obciążonych kredytami we frankach; kilka z tych skarg już zostało uwzględnionych) to wiemy. Ciekawostką jest za to fakt, że równie abuzywne (ulubione słowo prawników, które oznacza po naszemu niegodziwe) warunki kredytów udzielane były w złotówkach i za nie także wzięła się Prokuratura Krajowa i jej szef.
O czym mowa? To m.in. złote żniwa kredytowe w latach 2004-2008 i później z jednostronnie zawieranymi i skrajnie niekorzystnymi dla kredytobiorcy mechanizmami zmiennej stopy procentowej. Jednak perełką w koronie absurdów kredytowych była... Alicja. Dzieło PKO BP z 1995 r. Swoją drogą, ciekawe czy ktoś kiedyś za to odpowie? Jeszcze w 2017 roku spłacało Alicję około 100 tys. Polaków. Dlaczego? Ten kredyt z początków transformacji ustrojowej sprawia, że im dłużej się go spłaca tym kredyt potrafi być... większy.
Tu warto przytoczyć fachowca, który wielu kredytobiorców przeciągnął już z sukcesem przez sądowe pieriewody i m.in. dzięki niemu dzisiaj już nikt nie może mieć wątpliwości, że umowa z PKO BP pełna była niejasnych zapisów, zupełnie niezrozumiałych dla przeciętnego konsumenta, a zawarte w niej klauzule skutkowały tym, że kredytobiorca spłacał co miesiąc jedynie część odsetkową raty (w wysokości ustalanej przez bank) i dodatkowo - pozostała część dopisywana była do kapitału. „Dochodziło do absurdalnej sytuacji, w której mimo comiesięcznych wpłat, kapitał pozostały do spłaty nie malał, a wręcz narastał. Jeśli dodamy do tego mechanizmu kolejny charakterystyczny element umowy kredytu „Alicja”, jakim jest brak określenia w umowie ostatecznego terminu spłaty zobowiązania, dochodzimy do wniosku, że taki kredyt był niemożliwy do spłaty” – tłumaczył portalowi biznes24pl.com Paweł Wójcik, prezes Votum Finance Help, który prowadzi sprawy złotówkowiczów także z kredytem Alicja.
I tu warta podkreślenia ciekawostka. Polacy, którzy już dawno spłacili absurdalną Alicję mogą także wystąpić na drogę sądową i próbować odzyskać swoje pieniądze. Sprawę wzmocnił ostatnio sam Zbigniew Ziobro, który – jak podaje forbes.pl – „uznał, że kredyt z odroczoną spłatą części należności o nazwie „Alicja” jest niemożliwy do spłacania”.
Artykuł wyraża poglądy autora i nie musi być tożsamy ze stanowiskiem redakcji.