W ubiegłym tygodniu lider PO Donald Tusk komentował szczyt NATO i polskie postulaty przedstawione podczas spotkania, krytykując władze za mało ambitne i mało podmiotowe stanowisko.
Müller odpowiada Tuskowi
– Rozumiem że Donald Tusk jest smutny z tego faktu, że nie zasiada w polskim parlamencie, ale wybrał kiedyś taką drogę, że po pierwsze, uciekł z funkcji premiera po to, aby jechać do Brukseli, no i nie załapał się na wybory sejmowe w odpowiednim czasie. Jest czas w 2023 roku, może ponownie zostać polskim posłem – komentował wypowiedzi lidera PO rzecznik rządu.
Jak podkreślił dalej Müller, "gdy Donald Tusk był premierem, to w strategii NATO Rosja nie była identyfikowana jako zagrożenie, tylko właściwie jako taki partner do współpracy". – A teraz faktycznie ta strategia znacząco się zmieniła – dodał.
– Porównajmy sobie liczę wojsk, w tej chwili mamy ponad 10 tysięcy wojsk amerykańskich w Polsce, żołnierzy amerykańskich. Decyzja ważna o stałej obecności tutaj Amerykanów, decyzja o zwiększeniu sił szybkiego reagowania. Jeżeli Donald Tusk uważa że to za mało, to faktycznie rzeczywiście chciałby więcej, ale gdy sam był premierem, średnio mu to wychodziło w praktyce – stwierdził Müller.
"Mało ambitne" i "mało podmiotowe"
– Oczekiwania polskiej strony (wobec szczytu NATO - red.), o czym mówiliśmy wspólnie, nawet niekoniecznie umawiając się, to był dość oczywisty postulat każdego, kto martwi się o polskie bezpieczeństwo. Zależało nam wszystkim, żeby te wcale te niewygórowane aspiracje Polski, czyli dwie brygady na flance wschodniej, w tej polskiej części, mówię o stałym pobycie dwóch brygad, jako takim czymś oczywistym. I ja miałem nadzieję, że to będzie taki postulat, z którym prezydent Duda pojedzie do Madrytu – mówił Tusk w ubiegłym tygodniu, podczas spotkania liderów części partii opozycyjnych z senacką większością.
– Ale dzisiaj dowiedziałem się z oficjalnego oświadczenia pana Solocha z Biura Bezpieczeństwa Narodowego, a więc przedstawiciela pana prezydenta, że wszystkie polskie oczekiwania zostały spełnione – zwrócił uwagę polityk.
Zaznaczył, że zdaje sobie sprawę z tego, iż nie są łatwe zadania. – Ale jeśli rzeczywiście, to o czym się dowiedzieliśmy dzisiaj, to były wszystkie polskie postulaty, to naprawdę jestem bardzo tym zaniepokojony. Trzeba doceniać wysiłek naszych sojuszników, w tym szczególnie Stanów Zjednoczonych, trzeba cieszyć się z tych decyzji przede wszystkim zmieniających w jakiś sposób status wojsk natowskich w Europie i zmieniających tę kluczową liczbę, a więc nie 40 tysięcy, a 300 tysięcy, ale obecnych oczywiście żołnierzy natowskich na kontynencie. W tej chwili tych, którzy będą gotowi do działania. To są ważne decyzje. Natomiast one nie zwiększają w sposób jednoznaczny dzisiaj polskiego bezpieczeństwa – powiedział lider PO.
– Obiektywnie, może dlatego, że tak mało ambitne i tak mało podmiotowe są działania polskiej strony w działaniach natowskich, my obiektywnie jesteśmy dzisiaj w gorszej sytuacji niż pół roku temu jeśli chodzi o nasze bezpieczeństwo, takie zupełnie fundamentalne. Ostatnie sygnały wskazują na bardzo trudną sytuację Ukrainy, wyczerpywanie się zdolności obronnych z oczywistych względów wskazuje, że to ryzyko będzie, obawiam się z miesiąca na miesiąc większe – dodał.
Czytaj też:
Czarnek: Wstydziłem się za to, co mówił TuskCzytaj też:
Brzezinski: Mój ojciec powtarzał, że za bardzo ufamy Putinowi