Bardzo brzydkie buty
  • Joanna BojańczykAutor:Joanna Bojańczyk

Bardzo brzydkie buty

Dodano: 
Buty Crocs powstałe we współpracy z Balenciagą
Buty Crocs powstałe we współpracy z Balenciagą Źródło: mat. prasowe
Birkenstocki stały się symbolem wyzwolenia z niewygodnych, a nakazywanych przez modę butów. To był początek. Po nich nadeszły „ugly shoes”. To nie subiektywna ocena, to nazwa fenomenu mody. Masowy wysyp karykaturalnych modeli obuwia nastąpił w zeszłym roku i trwa w najlepsze w tym.

Ktokolwiek miał kiedyś złamaną kończynę, wie, jakie to kalectwo. „... ten tylko się dowie, kto ją stracił” – strawestowałabym wieszcza. Są dwie szkoły: otwocka mówi, że złamać rękę jest lepiej, bo można chociaż chodzić, falenicka utrzymuje, że lepiej pobyć chwilowo bez nogi, bo jednak ręką da się coś zdziałać. Jako człowiek, który doświadczył jednego i drugiego złamania, twierdzę, że lepiej jednak mieć dwie nogi zdrowe, bo jedną ręka można sobie poradzić.

Obraza dla elegancji

Stopa to bardzo mądra maszyna. 26 kości, 33 stawy, ponad 100 wiązadeł i ścięgien. Od kiedy człowiek się spionizował, całe jego życie spoczywa na tych dwóch skomplikowanych przyrządach. Od nich zależy też nasze zdrowie. Bo czy można być zdrowym, nie chodząc, nie biegając, nie pływając, nie jeżdżąc na nartach, na rowerze?

Na stronie „New York Timesa” moją uwagę przyciągnęła zabawna, niekonwencjonalna i niegłupia reklama butów Birkenstock, niemieckiej marki wygodnych sandałów, tak brzydkich, że moda długo nie śmiała nawet zbliżyć się do nich. Przez wiele lat uchodziły za obrazę dla elegancji. Ale gdy zaczęły być modne, wszystko się zmieniło. O tym za chwilę.

W reklamie o stopach opowiada dwoje naukowców: Carol Ward, profesor anatomii z Uniwersytetu w Missouri, oraz Bruno Nigg, profesor emeritus Uniwersytetu w Calgary. – Stopa pozwala nam zrozumieć przebieg ewolucji człowieka. Małpa potrzebuje czterech kończyn i chwytnych dłoni, żeby utrzymać młode i zdobyć pożywienie – mówi Ward. Zmieniające się otoczenie, zmniejszenie powierzchni lasów na naszej planecie wymusiło konieczność pionizacji, bo trzeba było więcej widzieć.

Cały artykuł dostępny jest w 30/2022 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także