Lisicki o embargu na węgiel: Kompletne lekceważenie interesów polskich obywateli

Lisicki o embargu na węgiel: Kompletne lekceważenie interesów polskich obywateli

Dodano: 
Paweł Lisicki, redaktor naczelny "Do Rzeczy"
Paweł Lisicki, redaktor naczelny "Do Rzeczy"Źródło:DoRzeczy / Piotr Woźniakiewicz
Paweł Lisicki wyróżnia trzy motywy, które zaważyły na decyzji rządu o embargu na węgiel z Rosji już w kwietniu.

W ubiegły piątek większość sejmowa opowiedziała się za przyjęciem ustawy o dodatku węglowym. Komentatorzy i politycy zwracają jednak uwagę, że realnym problemem jest obecna cena oraz ewentualne braki węgla. Rząd odpiera zarzuty, zapewniając, że dzięki podejmowanym działaniom, surowca nie zabraknie.

Cała sprawa jest coraz poważniej stawiana w kontekście radykalnej polityki klimatycznej forsowanej przez kierownictwo Unii Europejskiej, ale także wprowadzenia przez polski rząd embarga na rosyjski węgiel kilka miesięcy wcześniej, niż postanowiła Unia Europejska. Węgiel z Rosji był wykorzystywany przez polskie gospodarstwa domowe do opału.

Embargo na węgiel z Rosji

Na te kwestie wielokrotnie zwracali uwagę publicyści "Do Rzeczy", w tym redaktor naczelny pisma Paweł Lisicki.

W środę Paweł Lisicki komentował rozwój sytuacji w zakresie polskiej energetyki węglowej na antenie telewizji internetowej wRealu 24. Publicysta wskazał trzy elementy, które w jego ocenie legły u podstaw decyzji o przedwczesnym embargu na rosyjski węgiel.

Publicysta ocenił, że podstawowy błąd polegał na nałożeniu embargo na węgiel z Rosji – który mógł służyć jako opał – już w kwietniu, czyli wyskakując całkowicie przed szereg. Pozostałe państwa Unii Europejskiej wprowadzają embargo na ten surowiec dopiero 10 sierpnia – przypomniał.

Hurraoptymizm

– Niestety zaważyły tu trzy elementy. Po pierwsze absurdalny hurraoptymizm przełomu marca i kwietnia, kiedy to polskie media pisały, że wojna lada moment się skończy, Rosja sromotnie przegra albo się rozpadnie. (…) Na fali hurraoptymizmu stwierdzono; a co my się tam będziemy martwili jakimś tam węglem. Pokażmy, że jesteśmy w awangardzie tych, którzy są po stronie Ukrainy – przypomniał Lisicki.

Koszmarny syndrom prymusa

Jako drugi istotny element publicysta wskazał poczucie rządzących, że Polska musi być Katonem międzynarodowej sprawiedliwości. Rząd PiS-u chciał pokazać się jak prymus w klasie szkolnej.

– Czyli koszmarny syndrom prymusa. Kogoś, kto chce przed wszystkimi błyszczeć. (…) Rząd postanowił być takim pawiem. My będziemy tymi, którzy pierwsi wprowadzą embargo, a inni nam będą zazdrościć. Będą mówić jacy jesteśmy twardzi – powiedział Lisicki.

"Nasza" wojna

– Trzeci element to ogromna potrzeba pokazania swojej solidarności z Ukrainą. Traktowania wojny, którą to państwo toczy jako "naszej" wojny. Robienie i wykonywanie gestów, które w jak największym stopniu to pokazują – powiedział redaktor.

– Niestety najbardziej osobliwe jest w tym to, że podejmując wtedy tę decyzję, premier – wszystko na to wskazuje – dysponował analizami mówiącymi o tym, że Polska nie ma odpowiednich zasobów węgla. Podjął tę decyzję na zasadzie hurraoptymizmu. (…) To kompletne lekceważenie interesów polskich obywateli, czyli tego, że ludzie muszą mieć za co przeżyć zimę, muszą mieć jak ogrzewać swoje mieszkania – powiedział Paweł Lisicki.

Czytaj też:
Co z węglem? Lisicki: Koszmarny syndrom prymusa. Ziemkiewicz: Między Gierkiem a sanacją
Czytaj też:
Kto w Polsce tak wcześnie wprowadził embargo na węgiel z Rosji? Warszawa czy Bruksela?
Czytaj też:
Czy da się dodrukować węgiel?

Źródło: DoRzeczy.pl / YouTube wRealu24
Czytaj także