DoRzeczy.pl: Według najnowszych badań, Polacy są w większości przeciwni wymianie złotówki na euro. Czy Polacy dobrze oceniają sytuację, a może powinniśmy wrócić do dyskusji na temat przyjęcia europejskiej waluty?
Marek Zuber: Jeżeli dziś mielibyśmy wchodzić do strefy euro, to niewątpliwie Polacy dobrze oceniają sytuację. Myślę, że w tej chwili i tak nie zostalibyśmy do niej wpuszczeni z uwagi na kwestię związaną z zarządzaniem finansami publicznymi i kwestie makroekonomiczne. Jednak w perspektywie lat powinniśmy dążyć do przyjęcia euro, choć oczywiście widzę minusy z tym związane. Dzisiejsze wydarzenia, gdy złoty się osłabia, a na początku wojny za jedno euro płaciliśmy prawie pięć złotych, pokazują, że potrzebna jest nam stabilność kursu walutowego, zwłaszcza w przypadku waluty, które stanowi trzon naszego eksportu.
Tylko w jaki sposób bezpiecznie wejść do strefy euro?
Musimy się zbliżyć do krajów najbogatszych. Mam tutaj na myśli oczywiście stopy procentowe. Zobaczmy, jakie one są w strefie euro – bliskie zera – a jakie są w Polsce, gdzie mamy blisko 6,5 proc. Oczywiście możemy dyskutować, czy inflacja w Polsce byłaby na tak wysokim poziomie, gdybyśmy byli w strefie euro. Moim zdaniem nie i byłaby niższa. Jednak w takich sytuacjach zarządzanie polityką monetarną byłoby trudniejsze.
Czy problemem jest brak dyskusji na ten temat?
Bardzo mnie to boli, że nie debatujemy na ten temat. Dziś, po tym jak Polacy usłyszeli wiele negatywnych zdań na temat strefy euro, nie może dziwić ich opinia. Jednak jeszcze kilkanaście lat temu prowadziliśmy dyskusję na ten temat. Dziś jej nie ma. Nie rozmawiamy o korzyściach czy wadach takiego rozwiązania. Mieliśmy jedno bardzo duże opracowanie Narodowego Banku Polskiego, dotyczące właśnie tych kwestii, kiedy prezesem NBP był Leszek Balcerowicz, czy później Paweł Skrzypek, czyli osoby wywodzące się z różnych środowisk. W tej chwili nie rozmawiamy, lecz prowadzimy dyskusje na poziomie, czy podoba nam się czerwona bluzka, czy zielone skarpetki. Od piętnastu lat powinniśmy robić wszystko, żeby spełnić kryteria z Maastricht oraz kryteria konwergencji mniej związane choćby z wydajnością pracy, bowiem tutaj mamy najwięcej do nadrobienia.
Czynników, które trzeba spełnić jest wiele, jednak Polacy często przekładają cenę euro do złotówki. Na jakim powinna być poziomie?
Poziom zastąpienia złotego przez euro jest kwestią dyskusyjną. Jak popatrzymy sobie na kurs euro do złotego, to przez ostatnie kilkanaście lat, od kryzysu w 2009 roku do 2020 roku, kurs euro wynosił około 4,30 zł, wahając się w obie strony o 20 groszy. Optymalnym poziomem była właśnie ta cena. Dziś jesteśmy w innej sytuacji, co ma związek z hamowaniem gospodarki i kierunku, w którym idą finanse publiczne, czy kryzysem euro w stosunku do dolara. Dziś cena euro jest na innym wyższym poziomie, ale to również jest kolejny ważny element dyskusji, tylko nie na teraz. Możemy o tym mówić, gdy będziemy mieli perspektywę wejścia do strefy euro, może na dwa-trzy lata przed powinno się zacząć o tym rozmawiać. A nasz ewentualny termin przyjęcia euro, to pięć-siedem lat, dlatego nie ma sensu obecnie na temat poziomu ceny dyskutować.
Czytaj też:
Bosak: Warunki sformułowane przez UE są po prostu szkodliweCzytaj też:
Brak wiz dla Rosjan? Jabłoński: Konieczna jest maksymalna presja
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.