O godzinie 09:36 notowania euro rosły o 1,4 gr do 4,7860 zł, dolar drożał o 2,5 gr do 4,8111 zł, szwajcarski frank o 2,6 gr do 4,99 zł, a kurs brytyjskiego funta podskoczył o 2,4 gr do 5,6885 zł. Od ubiegłego tygodnia koszyk głównych walut podrożał względem złotego o ponad 19 gr, znosząc miesięczne ruch w przeciwnym kierunku jaki miał miejsce na przełomie lipca i sierpnia, a także wracając w okolicę słabości polskiej waluty z połowy lipca właśnie.
Kiepska sytuacja polskiej waluty
Zwraca uwagę szczególnie sytuacja na wykresie CHF/PLN, gdzie pomimo dwukrotnego w ostatnich dniach odwrotu notowań z poziomu 4,99 zł, strona popytowa ponownie atakuje barierę 5 zł. Nie jest wykluczone, że dziś ten psychologiczny opór zostanie pokonany.
Cieniem na notowaniach krajowej waluty kładzie się wzrost awersji do ryzyka na rynkach globalnych, jaka ma miejsce w następstwie obaw o recesję w Europie wywołaną narastającym kryzysem energetycznym. Pokaźną cegiełkę do tego osłabienia dokłada najniższy od dwóch dekad kurs EUR/USD, czy lokalne czynniki w postaci hamowania polskiej gospodarki czy realnego zagrożenia braku środków z KPO.
Bezrobocie bez wpływu?
Bez istotnego wpływu na notowania pozostaną publikowane dziś dane o bezrobociu w Polsce. Takim znaczącym impulsem może natomiast stać się piątkowe wystąpienie szefa Fed Jerome Powella na sympozjum bankierów centralnych w Jackson Hole. Szczególnie jeżeli będzie ono utrzymane w jastrzębim tonie, sygnalizującym determinacje Fed do podnoszenia stóp procentowych.
Z punktu widzenia złotego kluczowe znaczenia ma teraz jednak zachowanie cen energii w Europie, co obecnie budzi największe obawy rynków finansowych, prowokując jednocześnie ucieczkę inwestorów od ryzyka.
Czytaj też:
Polaków zapytano o wprowadzenie euro. Sondaż nie pozostawia wątpliwości