Już ponad pół roku trwa nowa faza wojny przeciwko Ukrainie. 24 lutego wojska rosyjskie wtargnęły na terytorium Ukrainy, rozpoczynając inwazję w swojej skali przerastająca inne konflikty zbrojne, które miały miejsce w Europie po zakończeniu II Wojny Światowej. Rozstrzygnięcia wciąż nie widać, a obie strony są zdeterminowane, aby osiągnąć swoje cele.
W poniedziałek sytuację geostrategiczną w kontekście wojny rosyjsko-ukraińskiej komentował na kanale YouTube „Historia realna” Piotra Zychowicza dr Jacek Bartosiak, ekspert Strategy & Future ds. geopolityki i strategii polityczno-wojskowej.
Bartosiak: Rosjanie uważają, że wygrywają
Analityk zaznaczył, że odpowiedź na pytanie o obecną sytuację jest bardzo trudna. – Jeżeli się czyta rosyjskie strony, rosyjskich ekspertów i publicystów – robimy to na co dzień z zespołem wschodnim S&F, rozmawiamy też na ten temat z Amerykanami – i nie mówię o propagandystach rosyjskich oraz nie mówię o ludziach, którzy boją się odpowiedzialności karnej z tytułu szkalowania wojsk Federacji Rosyjskiej, bo taka odpowiedzialność istnieje w Rosji, ale Rosjanie mają wrażenie, że wojnę wygrywają – powiedział Bartosiak.
– Uważają, że wygrywają nawet nie dlatego, żeby im świetnie szło na polu walki, aczkolwiek skwitowali, że przegrali pod Kijowem, wyznali to w debacie eksperckiej – zaznaczył. Jak tłumaczył przy obecnych środkach broni precyzyjnej, znany z II Wojny Światowej przełamujący manewr długimi kolumnami nie działa.
– Natomiast w wojnie pozycyjnej, gdzie jest masa ognia, Rosjanie na pewno nie przegrywają, aczkolwiek zarysowała się kwestia, że na rękę Rosji jest wojna na wyczerpanie, tak jak ona teraz wygląda – wskazał. Jak dodał, jest to Kremlowi na rękę w sytuacji, gdy dalej nie przeprowadza powszechnej mobilizacji, mając na względzie negatywne doświadczenia z przeszłości i obawiając się, że mogłoby to zniszczyć system społeczno-polityczny.
– Rosjanie robią to bez mobilizacji i radzą sobie gospodarczo, bo mają handel surowcami z Eurazją. I mają ogromne lewary na Europę. To znaczy, Rosjanie uważają, że głównym polem walki w tej chwili jest słabość społeczeństw Zachodniej Europy, która zostanie przetestowana jesienią zimą i wiosną, w kontekście cen energii i żywności oraz złamania łańcuchu dostaw, związanych z ewentualnym racjonowaniem prądu w Europie.
– W sytuacji, gdy Ukraina jest na kroplówce finansowej z Zachodu, dlatego że jej gospodarka umiera. Ukraina jest zależna od dostaw wojskowych z Zachodu i chodzi o to, że jak Rosjanie zniszczą stabilność społeczną Zachodu, kontrakt społeczny, jakość życia Zachodu, to uważają, że Ukraina zostanie odcięta od dostaw, wsparcia politycznego.
„Niemcy będą musiały podjąć decyzję”
Bartosiak stwierdził, że obawia się w tym kontekście postawy Niemiec.
– Dlatego, że widzę, że Niemcy na kanwie swojego blamażu energetycznego, na kanwie tego, że relatywnie stracili pozycję geopolityczną w Europie środkowo-wschodniej, relatywnie wraz z Francją osłabli w kontekście Unii Europejskiej, ze względu właśnie na to, jak przebiega wojna na Ukrainie i jak podnoszą głowę państwa Międzymorza, ale też dlatego Finlandia i Szwecja chcą wstąpić do NATO, Niemcy czują, że tracą realne sprawstwo w Unii Europejskiej i w Europie. A polityka polega na ciągłym dbaniu o swoją sprawczość i poszerzanie tego. W związku z tym widzimy w ostatnich dniach i tygodniach ofensywę – mówił Bartosiak, przywołując m.in. inicjatywę zniesienia zasady jednomyślności w Unii Europejskiej.
W dalszej części wypowiedzi ekspert mówi, że dobrze byłoby, gdyby Niemcy były partnerem Stanów Zjednoczonych, ale pod warunkiem, że złamaliby swój kontrakt społeczny i zniszczyli powiązania z Rosją.
– Bo wojna ujawniła, że relacje z Rosją miała być pasem transmisyjnym władzy niemieckiej w Europie. Strasznie to brzmi. Dwa lata temu nie doceniłem tego, jak bardzo Niemcy uważali, że Rosja jest bardzo potrzebna dla władzy Niemiec i dla przyszłości Niemiec. Chodzi oczywiście o surowce, stabilizację Eurazji i grę z Ameryką. Niemcy udają, że są cwanymi gapami, ale teraz będą musieli podjąć decyzję i bardzo się boję, że zrobią tzw. ucieczkę do przodu – ostrzegł.
– Uważam, że to jest najważniejsza sprawa tej chwili. Bo postawa Niemiec rozstrzygnie tą sprawę, przy czym w tej chwili Niemcy nie mają istotnych lewarów na Ukrainę, bo pomoc wojskowa przychodzi przede wszystkim z krajów anglosaskich i z Polski. Dostępność terytorialna jest z Polski, więc Niemcy będą chcieli stworzyć dźwignię nacisku na Ukrainę, po to, żeby sterować przebiegiem konfliktu. Na przykład, żeby wczesną wiosną wpłynąć na Ukraińców, żeby jednak nie walczyli za mocno, bo potrzebny jest pokój, stabilizacja kontaktu społecznego w Europie – powiedział Jacek Bartosiak.
Czytaj też:
Co z Białorusią, jeśli Rosja przegra na Ukrainie? Ocena Jacka BartosiakaCzytaj też:
Ukraina prosiła Niemcy o pomoc. Scholz odmówił