Słowa te skierował do przedstawicieli opozycji, którzy wcześniej oskarżyli go dokładnie o to samo: o spiskowanie z Rosją.
Wzajemne oskarżenia o to, że jest się rosyjską agenturą, to prawdziwie polskie danie, chciałoby się powiedzieć – coś w rodzaju spécialité de la maison. Putin odgrywa w polskiej debacie dość osobliwą rolę: jest źródłem i wzorcem wszelkiego zła. Zastąpił w niej innych dziejowych niegodziwców i pełni taką funkcję, jak dla światowej lewicy Hitler. O ile na Zachodzie cała sztuka prowadzenia dyskusji polegała na tym, by przeciwnika – głównie chodziło o prawicę – ubrać w szaty zwolennika Hitlera i faszyzmu, o tyle polską odmianą jest posługiwanie się „Putinem”. Tak jak na Zachodzie powszechnie używa się „reductio ad Hitlerum”, w Polsce występuje „reductio ad Putinum”.
Po prostu każdy, z kim się nie zgadzamy, zostaje natychmiast opatrzony łatką agenta Putina i na tym analiza i wymiana argumentów się kończy.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.