Gen. Skrzypczak: Putin wysyła tych ludzi na śmierć, tak jak robił to Stalin

Gen. Skrzypczak: Putin wysyła tych ludzi na śmierć, tak jak robił to Stalin

Dodano: 
Gen. Waldemar Skrzypczak
Gen. Waldemar SkrzypczakŹródło:PAP / Adam Warżawa
Wszystkie cele zakładane pierwotnie się zawaliły Putinowi, a mobilizacja ma na celu ratowanie tylko tego, co osiągnęli na terytorium Ukrainy – mówi b. dowódca Wojsk Lądowych gen. Waldemar Skrzypczak w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl.

DoRzeczy.pl: Czy może nas niepokoić informacja, że w Rosji rozpoczyna się częściowa, obowiązkowa mobilizacja wojskowa?

Gen. Waldemar Skrzypczak: Rosjanie mają niepowodzenia w naborze do wojska. Widać wyraźnie, że ich system administracji wojskowej jest mało skuteczny i efektywny. W zasadzie nieskuteczny.

Dlaczego?

Rosjanie próbowali skrytą mobilizację prowadzić od sierpnia, kiedy zaczęła się ofensywa na Przyczółku Chersońskim i zaczęło im brakować wojska. Wiedzieli, że zaraz może dojść do katastrofy i nie będą posiadać wojska na froncie. Administracja wojskowa próbowała zrekrutować ludzi do armii. Chciano zmobilizować około 50-60 tysięcy osób, a z tego co mi wiadomo, udało się powołać pomiędzy 6-8 tys. żołnierzy.

Rosjanie uznali, że jeśli nie znajdą dobrych argumentów, nie uda im się wzmocnić osobowo armii. W związku z tym, przed dekretem o obowiązkowej mobilizacji, Duma przyjęła ustawę, bardzo restrykcyjną, która dotyczy żołnierzy rezerwy i nie tylko, ale również wszystkich tych, którzy odmawiają bycia żołnierzami. Za odmowę służby bądź dezercje jest kara do 10 lat więzienia. Ludzie jednak mają wybór: iść na wojnę i zginąć, czy iść do więzienia? Problem w tym, że w dokumentach wydanych przez Kreml nie ma nic o patriotyzmie. Obywatele rosyjscy na dobrą sprawę nie wiedzą, w jakim celu mają iść na wojnę i za kogo się bić. Narracja, która mówiła, że na Ukrainie mamy do czynienia z faszystami, już dawno się wypaliła. Na Kremlu już to zrozumieli, dlatego jedynym argumentem jest restrykcyjna ustawa, która zmusza ludzi do bycia żołnierzami. Przypomina to czasy Stalina, kiedy masowo wcielano ludzi do armii i kazano im w ciemno iść na front bez żadnego przygotowania.

Jednak mimo wszystko, informacja, że Rosja może powołać około 300 tys. nowych żołnierzy robi wrażenie.

Putin traktuje tych ludzi, jak mięso armatnie. Celów tej wojny praktycznie już nie ma. Wszystkie cele zakładane pierwotnie się zawaliły Putinowi, a mobilizacja ma na celu ratowanie tylko tego, co osiągnęli na terytorium Ukrainy. Ale z pewnością nie odwróci przebiegu wojny. To się Rosji nie uda, zostało im za mało czasu, żeby wygrać wojnę.

Kiedy takie wojsko może dotrzeć na front?

Będzie to działo selektywnie. Ludzie, których Rosjanie uznają za przeszkolonych pójdą do jednostek, które się wycofały z Ukrainy i odtwarzają zdolność bojową. W pojęciu Rosjan zdolność bojowa zastaje osiągnięta po dwutygodniowym przeszkoleniu. Problem w tym, że wówczas człowiek nie nadaje się do walki, lecz staje się miejscem armatnim. Putin wysyła tych ludzi na śmierć, tak jak robił to Stalin.

Coraz częściej mówi się o użyciu broni jądrowej, a Miedwiediew straszy Zachód pociskami hipersonicznymi. Mamy się czego obawiać?

Proszę zauważyć, że Miedwiediew co jakiś czas jest bardzo odkrywczy. Na Zachodzie mówi się o nim „Jaś Fasola Putina”. On zachowuje się, jak oderwany od rzeczywistości człowiek. Rosjanie przegrywają wojnę, dostają niemiłosierne baty, a ten gość straszy cały świat pociskami hipersonicznymi. Czy to nie świadczy o odklejeniu tego gościa od rzeczywistości? Niech się może odniesie dlatego Rosjanie przegrywają wojnę, a nie straszy pociskami hipersonicznymi, bo nie mają ich zbyt wiele, a jak się wystrzelają, to nie będą mieć nowych z powodu braku komponentów do produkcji.

Czytaj też:
Niemcy gotowi przyjąć dezerterów z Rosji
Czytaj też:
Raport IFF: Rosja nie taka silna, jak się wydaje

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także