Pod koniec czerwca prezydent Turcji Recep Erdogan zgodził się poprzeć akcesję Finlandii i Szwecji do NATO w zamian za deklarację wsparcia w walce z kurdyjskimi organizacjami uznawanymi za terrorystyczne. Wśród zobowiązań Sztokholmu i Helsinek znalazło się również wydanie osób podejrzanych o działalność terrorystyczną.
Podczas wystąpienia w tureckim parlamencie pod koniec września Erdogan zagroził, że Turcja nie ratyfikuje członkostwa Finlandii i Szwecji w NATO, jeżeli nie zostaną spełnione jego warunki.
Zaostrzenie retoryki
– Dopóki organizacje terrorystyczne będą demonstrować na szwedzkich ulicach, a terroryści będą obecni w ich parlamencie, nasze podejście do tej sprawy nie będzie pozytywne – stwierdził Erdogan na szczycie w Pradze.
Kilka dni temu Prezydent Turcji tłumaczył przed parlamentem tureckim, że zgoda Turcji na przystąpienie Szwecji i Finlandii do NATO zależy od dotrzymania obietnic, złożonych przez te dwa kraje. Według polityka wciąż udzielają one schronienia kurdyjskim partyzantom i promują terroryzm, choć miały tego zaprzestać.
Morawiecki o roli Turcji jako mediatora
Premier Polski Mateusz Morawiecki był pytany na szczycie w Pradze o rolę Ankary w wojnie na Ukrainie. Najpierw podkreślił, że Turcja pomaga jako dostawca broni. – Oczywiście Turcja jest w zupełnie unikalnym położeniu jako sąsiad przez Morze Czarne i Ukrainy, i Rosji. Widzimy jakie wysiłki Turcja wykonuje, żeby rzeczywiście z jednej strony wesprzeć Ukrainę poprzez sprzedaż swoich najwyższej klasy dronów Bayraktarów, także innej broni – powiedział premier.
Następnie Morawiecki odniósł się do możliwości bycia przez Turcję mediatorem między Ukrainą i Rosją. – I wiem też o zakulisowych próbach negocjacji, czy pośrednictwie w negocjacji. Ale to jest oczywiście pytanie do strony tureckiej – stwierdził.
Czytaj też:
Wojna na Ukrainie. Erdogan apeluje do Putina o "jeszcze jedną szansę"Czytaj też:
"Pojawiły się nowe warunki". Kulisy rozmów Putina z Erdoganem