• Łukasz WarzechaAutor:Łukasz Warzecha

Bombowa sprawa

Dodano: 
Miejsce wycieku gazu z Nord Stream na Morzu Bałtyckim
Miejsce wycieku gazu z Nord Stream na Morzu Bałtyckim Źródło: X / Forsvaret
Możemy nigdy się nie dowiedzieć, kto wysadził gazociągi na Bałtyku. Możemy też jednak przeanalizować, kto miałby z tego największą korzyść.

Do prawdopodobnego sabotażu gazociągów Nord Stream (uszkodzona jest również jedna z dwóch nitek NS2) doszło dwa tygodnie temu. Nadal nie wiemy, kto się go dopuścił, i zapewne nieprędko się dowiemy. Pewne natomiast wydaje się, że był to skutek profesjonalnej akcji wyspecjalizowanych służb. Jej skutkiem jest ucięcie dostaw rosyjskiego gazu do Europy północnym połączeniem bezpośrednio do Niemiec, do Greifswaldu, gdzie następnie gaz płynął do rurociągów NEL i Opal. Nie była to jedyna droga potencjalnego dostarczania surowca do Europy – pozostają jeszcze gazociągi Jamał (biegnący przez Polskę) oraz Braterstwo (biegnący przez Ukrainę). Z oczywistych względów politycznych NS1 był jednak główną drogą przesyłania gazu z Rosji na Zachód. Korzystała z tego również w jakimś zakresie Polska. Po tym, jak odmówiliśmy płatności za rosyjski gaz w rublach, zrywając tym samym przedwcześnie rosyjski kontrakt (i tak kończący się w tym roku), korzystaliśmy nadal z tego samego rosyjskiego gazu, tyle że kupowanego znacznie drożej, bo za pośrednictwem Niemiec – tam dostarczanego przez NS1, a następnie do nas rewersem przez gazociąg jamalski. To oczywiście teraz już niemożliwe.

Nie jest jasne, czy Nord Stream 1 i jego bliźniak będą się nadawały do użytku. Eksperci różnią się w ocenach. Niektórzy twierdzą, że w normalnych warunkach politycznych naprawa byłaby możliwa, ale w odległym terminie, mniej więcej ok. roku. Największym problemem może być wypompowanie działającej korozyjnie wody morskiej, która mogła także uszkodzić polimerową powłokę wewnątrz rur. Warunki jednak nie są normalne, a jeśli działania naprawcze nie zostaną rychło podjęte, uszkodzenia mogą się powiększać. Inni eksperci natomiast uważają, że zaatakowane rury nie będą już w ogóle nadawały się do użytku. Koszty przywrócenia połączenia poszłyby zapewne w setki milionów lub nawet miliardy dolarów, choć z punktu widzenia pieniędzy, o których mowa, przy sprzedaży gazu nie są to wciąż sumy porażające.

Wzajemne oskarżenia

Artykuł został opublikowany w 41/2022 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także