Muszę przyznać, że tego rodzaju apele w ustach papieża budzą moje coraz większe niedowierzanie, a nawet irytację. Chciałoby się naprawdę zawołać – "Lekarzu, ulecz się sam".
Lista spraw, w których to postawa papieża Franciszka i Stolicy Apostolskiej stała się przyczyną gorszących podziałów jest tak długa, że można by poświęcić jej cały cykl nie tylko felietonów, ale poważnych opracowań. Gdy z dzisiejszej perspektywy patrzy się na czasy pontyfikatu papieża Benedykta zdają się one epoką słodkiego pokoju.
Nie zamierzam, rzecz jasna, idealizować dawnych czasów, bez wątpienia jednak Franciszek uwikłał Kościół w tak poważne wewnętrzne spory i zaszły one tak daleko, że trudno dziś sobie wyobrazić jaką drogą Bóg zechce nas z nich wyprowadzić.
Równie irytujące co wezwania do jedności, jest nawoływanie papieża byśmy wrócili do Soboru Watykańskiego II, ponieważ jakoby "na nowo odkrył on żywą rzekę Tradycji".
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.