Atak na „Wprost”
  • Cezary GmyzAutor:Cezary Gmyz
  • Kamila BaranowskaAutor:Kamila Baranowska

Atak na „Wprost”

Dodano:   /  Zmieniono: 
FOT. RADEK PIETRUSZKA/PAP
FOT. RADEK PIETRUSZKA/PAP 
Prokuratura, wchodząc w asyście ABW i policji do redakcji tygodnika, wykazała się niezwykłą gorliwością: nie tylko działała na wniosek skompromitowanego ministra Sienkiewicza, ale także bezprawnie domagała się wszystkich nagrań

Wydając postanowienie skierowane do redakcji „Wprost” o przekazaniu nagrań, prokuratura wykazała się jednak nadgorliwością, zażądała bowiem znacznie więcej niż tylko rozmowy z udziałem dwóch poszkodowanych: „Kierując się potrzebą wszechstronnego wyjaśnienia sprawy oraz zabezpieczenia dowodów mających znaczenie dla niniejszego postępowania, należy uzyskać wszystkie nośniki, jakie zostały przekazane i znajdują się w posiadaniu redakcji »Wprost«”. Warto zwrócić uwagę na słowo „wszystkie”, bo w praktyce oznacza to, że – wbrew temu, co mówił później Seremet – decyzja prokuratury zmierzała do wstrzymania publikacji także kolejnych nagrań.

Ponadto w postanowieniu wskazano dokładne miejsce sporządzenia nieopublikowanych dotąd nagrań, czyli restaurację Amber Room w Pałacyku Sobańskich. „Wprost” poinformował o istnieniu nagrań rozmów wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej z szefem CBA Pawłem Wojtunikiem oraz prezesa NIK Krzysztofa Kwiatkowskiego z Janem Kulczykiem. Szkopuł w tym, że w ani jednym miejscu w publikacji nie pada nazwa Amber Room, o tej restauracji do czasu wydania postanowienia nie mówił też żaden przedstawiciel redakcji.

Cały artykuł dostępny jest w 26/2014 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także