Prof. Szczepański: Narracja republikańska mówi, że nie ma czeków za darmo

Prof. Szczepański: Narracja republikańska mówi, że nie ma czeków za darmo

Dodano: 
Kapitol Stanów Zjednoczonych, siedziba Kongresu USA
Kapitol Stanów Zjednoczonych, siedziba Kongresu USA Źródło:PAP/EPA / SHAWN THEW
Ostatnia narracja republikańska mówi, że nie ma czeków wystawianych za darmo, musi pojawić się coś po drugiej stronie – mówi prof. Jarosław Szczepański, wykładowca Szkoły Wyższej Wymiaru Sprawiedliwości w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl.

DoRzeczy.pl: Niebawem w Stanach Zjednoczonych odbędą się wybory do Kongresu. Co może się wydarzyć?

Prof. Jarosław Szczepański: Wybory do Kongresu mogą zmienić układ sił w samym Kongresie. Zapowiada się, że Izba Reprezentantów zostanie przejęta przez Partię Republikańską, a losy Senatu nadal się ważą, choć jeden z ostatnich sondaży, który widziałem, wskazuje na niewielką przewagę kandydata republikańskiego w stanie Georgia, czyli jest szansa, że albo zostanie utrzymany pat – czyli po 50 mandatów podzielonych na Republikanów i Demokratów – albo Republikanie uzyskają przewagę.

Jak może zmienić się polityka w razie zwycięstwa Republikanów?

Może pojawić się wówczas delikatny zwrot w kierunku koncepcji izolacjonistycznych, które coraz głośniej zaczynają pobrzmiewać wśród Republikanów, którzy powinni uzyskać większość w Izbie Reprezentantów.

Politycy republikańscy coraz głośniej mówią, że w razie ich zwycięstwa nastąpi koniec finansowania wsparcia dla Ukrainy. Czy może nas to niepokoić?

Oczywiście może i z całą pewnością powinno nas niepokoić. Powiedziałbym jednak, że przejdziemy do dużo trudniejszych negocjacji i warunków niesienia pomocy, niż samego braku pomocy. Ostatnia narracja republikańska mówi, że nie ma czeków wystawianych za darmo, musi pojawić się coś po drugiej stronie. Dlatego raczej spodziewałbym się, że będą to trudniejsze negocjacje, niż zupełny brak pomocy.

Obecny polski rząd chyba powinien cieszyć się ze zwycięstwa Republikanów? Czy jednak nie do końca?

To nie jest oczywiste. Prawdą jest, że gdy prezydentem był Donald Trup, to relacje polsko-amerykańskie przebiegały w bardzo serdecznej atmosferze, jednak należy wskazać, że również pod rządami Joe Bidena, w szczególności po inwazji Rosjan na Ukrainę relacje przebiegają w sposób bardzo harmonijny. Zresztą wydaje mi się, że polski rząd przygotowuje się na różne ewentualności, w tym na możliwość trudniejszych negocjacji, co do wartości niesienia pomocy i inwestuje w USA choćby poprzez decyzję o budowie elektrowni jądrowej, bądź wielkie zakupy sprzętu amerykańskiego dla polskiego wojska.

Czy właśnie ta polityka inwestycyjna pozostanie bez zmian?

Nie sądzę, żeby relacja z Polską uległa drastycznej zmianie, bardziej – jak wspomniałem – forma niesienia pomocy Ukrainie, bądź ewentualnie, co po wojnie, bowiem to jest kwestia otwarta, w jaki sposób i kto będzie pomagał Ukrainie w odbudowie. Wojna, która została wywołana przez Rosję odsłoniła troszeczkę karty i Polska może się jawić jako ekspozytura interesów anglosaskich, bowiem koalicja interesów rysująca się w Europie pomiędzy Polską a Wielką Brytanią to również coś, co powinno mieć znaczenie, ponieważ pamiętajmy, że to właśnie Brytyjczycy od dziesięcioleci posiadają specjalne relacje z USA w kwestii bezpieczeństwa.

Mamy również kwestię Chin i Tajwanu. Jak Republikanie patrzą na ten region?

Wydaje mi się, że w przypadku polityki względem Chin to mamy pewnego rodzaju konstans, czyli bez względu na to, czy prezydentem jest Trump czy Biden, to Chiny jawią się amerykańskim elitą jako główny przeciwnik w dłuższej perspektywie. Nawet wojna na Ukrainie i próba rozprawienia się z Rosją, może być w dłuższej perspektywie traktowane jako preludium do łatwiejszego rozwiązania kwestii chińskiej, bowiem przez jakiś czas będą mogli martwić się tylko jednym przeciwnikiem, a nie dwoma. Zauważmy, że w przypadku relacji Rosji i Chin można mówić o coraz częstszym klientelizmie, przez co Pekin może być łatwiejszym przeciwnikiem. Warto wskazać również na badania naukowe prowadzone przez zachodnie uniwersytety, które pokazują, że Chińczycy nie tylko oszukują w statystykach demograficznych ale również ekonomicznych, a wzrost gospodarczy i PKB Chin może być istotnie mniejsze od oficjalnych danych, co może wskazywać, że ostatnio kwestionowana amerykańska pozycja lidera światowej gospodarki może być niezagrożona.

Czytaj też:
Putin wskazał powód rozpętania wojny. Padły słowa o Polsce
Czytaj też:
Republikańska polityk: Pod naszymi rządami Ukraina nie dostanie ani centa

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także