Wyrok Trybunału Konstytucyjnego – nie dajmy sobie wmówić porażki

Wyrok Trybunału Konstytucyjnego – nie dajmy sobie wmówić porażki

Dodano: 
fot. zdjęcie ilustracyjne
fot. zdjęcie ilustracyjne Źródło:PAP / ERIK S. LESSER
Katarzyna Gęsiak | Przed tygodniem na łamach internetowego wydania serwisu „Plus Minus” dziennika Rzeczpospolita pojawił się materiał Katarzyny Sadło, w którym przedstawia ona rozstrzygnięcie Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji eugenicznej jako tzw. pyrrusowe zwycięstwo.

Problem w tym, że zaprezentowanie sytuacji dotyczącej skali aborcji, w tym skali działalności podziemia aborcyjnego w Polsce, jedynie w oparciu o dane przekazywane przez organizacje trudniące się przestępstwem pomocnictwa w aborcji, jest wyjątkowo nieuczciwe. Przypatrzmy się zatem argumentom dziennikarki oraz realiom, w których skutki wyroku Trybunału sprzed 2 lat przedstawiają się już zupełnie inaczej.

Skala działalności Aborcyjnego Dream Teamu

Już na początku swojego artykułu, autorka, posługująca się również pseudonimem „Kataryna”, powołuje się na dane, którymi – jak sama zauważyła – chwali się Aborcyjny Dream Team (ADT). Przypomnijmy, że jest to organizacja, której jedna z działaczek jest obecnie sądzona za przestępstwo z art. 152 § 2 kodeksu karnego (pomocnictwo w aborcji). Posiłkując się zatem wspomnianym źródłem informacji, autorka artykułu podaje, że od wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2020 r. ADT „pomógł” w przeprowadzeniu 44 tysięcy aborcji. Jednakże nie podaje, w ilu przypadkach zabicia nienarodzonego dziecka organizacja uczestniczyła przed tym wyrokiem. Musimy mieć świadomość, że jednym z podstawowych celów tego rodzaju środowisk jest dążenie do legalizacji szerokiego dostępu do aborcji „na życzenie”. Zawyżanie danych dotyczących skali nielegalnych aborcji może być zatem stosowanym przez nie standardowym środkiem wprowadzania w błąd opinii publicznej, że prawo jest w tym zakresie zbyt restrykcyjne i powinno zostać zliberalizowane. Zresztą, z danych publikowanych przez ADT na profilu facebookowym wynika, że w roku 2020 (okres w znacznej większości przed wydaniem wyroku przez TK) organizacja „pomogła” w przeprowadzeniu 5,2 tys. aborcji, a w latach 2020–2022 liczba ta miała wynosić do 44 tys. Wynikałoby z tego, że w latach 2021 i 2022 organizacja dopuściła się pomocnictwa w przeprowadzeniu aż ok. 19 tys. aborcji rocznie (!).

Co istotne, jedyną zmianą, która dokonała się na mocy orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, jest wykreślenie przesłanki przerywania ciąży ze względu na wady lub chorobę dziecka, która to przesłanka – jak wynika z danych Ministerstwa Zdrowia – na przestrzeni ostatnich kilku lat odpowiadała za ok. 1000 aborcji rocznie. Jeżeli więc wierzyć deklaracjom aktywistek ze środowiska ADT (jak też innych jemu podobnych), że po wyroku z 22 października 2020 r. masowo zgłaszają się do nich kobiety, które już nie mogą legalnie pozbawić życia dziecka, u którego podejrzewa się chorobę lub niepełnosprawność, to liczba nielegalnych aborcji, w których pośredniczy ADT powinna wzrosnąć rocznie jedynie o ok. tysiąc, a nie o kilkanaście tysięcy.

Zasadnie można zatem przyjąć, że nie wiadomo, ile aborcji z udziałem ADT w rzeczywistości się odbyło. Co więcej, wydźwięk tekstu w „Plus Minus” mógłby sugerować, że przed wyrokiem TK organizacja ADT i jej podobne nie prowadziła działalności na tym polu. A to nieprawda – Aborcyjny Dream Team działał także przed 2020 r. i tak samo parał się bezprawną „pomocą” przy uśmiercaniu nienarodzonych, a jednocześnie niechcianych dzieci.

Rzekome skutki wyroku TK

Jeden z fragmentów artykułu sugeruje też, że organizacje proaborcyjne przez ostatnie 2 lata zebrały jakieś znaczące sumy pieniędzy. Nie podaje jednak – ponownie – ile, dla porównania, otrzymywały przed 2020 r. - być może tyle samo albo niewiele mniej. W artykule nie wyjaśniono też, w jaki sposób wyrok Trybunału Konstytucyjnego wpłynął na rzekome ułatwienie dostępu do przerywania ciąży, skoro w obrębie przepisów karnych penalizujących przestępstwo pomocnictwa w aborcji doszło do rozszerzenia, a nie zawężenia zakresu czynów zabronionych i zagrożonych sankcją karną. Innym zupełnie problemem jest zbyt mała aktywność organów ścigania w tym zakresie, ale i to – jak wierzę – wkrótce może się zmienić.

Trzeba zwrócić uwagę, że w komentowanym tekście po raz kolejny powielane jest kłamstwo dotyczące związku wyroku TK z tragediami, które wydarzyły się np. w szpitalach w Pszczynie i Częstochowie. Ciekawe, że we wszystkich tego typu opiniach próbujących kreować sztuczny związek między zakazem zabijania chorych dzieci a niewłaściwym postępowaniem personelu medycznego wobec ciężarnych kobiet (prowadzącym w pierwszej kolejności do braku właściwej diagnozy), konsekwentnie przemilcza się ustalenia z kontroli NFZ i Rzecznika Praw Pacjenta oraz wyniki postępowania prokuratorskiego. Doprowadziło ono do postawienia zarzutów karnych trzem lekarzom szpitala w Pszczynie, w związku z nienależytym postępowaniem wobec pacjentki. Gdyby obowiązujące prawo nie nakazywało ratowania życia kobiet trafiających do szpitala w związku z powikłaniami ciąży, prokuratura zwyczajnie nie miałaby podstaw do stawiania zarzutów.

Realny wpływ wyroku na urodzenia chorych dzieci

Na koniec artykułu opublikowanego w serwisie „Plus Minus”, autorka rzuca czytelnikowi kolejną porcję informacji mających przekonać go, że wyrok Trybunału Konstytucyjnego prawdopodobnie żadnego życia nie uratował. Słowa te mają potwierdzać statystyki, z których rzekomo wynika, że dzieci z zespołem Downa rodzi się tyle samo, co przed 22 października 2020 r., oraz że nie odnotowano wzrostu liczby narodzin dzieci z wadami letalnymi. Dane te miałyby wskazywać, że, zasadniczo, w kwestii aborcji eugenicznej nic się nie zmieniło.

Tymczasem z danych GUS wynika, że w zeszłym roku na świat przyszło 331 511 dzieci (urodzenia żywe), co – jak odnotował portal forsal.pl - jest wynikiem najsłabszym od czasu II wojny światowej. Dla porównania, Główny Urząd Statystyczny podał, że w roku 2020 urodziło się w Polsce 355 309 żywych dzieci, a w 2019 r. 374 954 dzieci. Biorąc zatem pod uwagę wyraźny spadek liczby narodzin w zeszłym roku (a także w 2020 r.), powinna spaść również liczba urodzeń dzieci z zespołem Downa i wadami letalnymi (przy założeniu, że wyrok TK „żadnego życia nie uratował”). A z tego, co pisze autorka artykułu, tak się nie stało. Oznacza to, że proporcjonalnie w Polsce w 2021 r. urodziło się więcej dzieci z tymi schorzeniami niż przed datą wydania wyroku przez Trybunał Konstytucyjny. A to już może być podstawa do tego, aby twierdzić, że pewne „życia” orzeczenie Trybunału jednak ocaliło.

Warto zauważyć, że sięgając do statystyk śmierci noworodków dla oszacowania skali urodzeń dzieci z wadami letalnymi, autorka najwyraźniej szukała nie w tych statystykach co trzeba – dzieci, które rodzą się z tzw. wadami letalnymi niekoniecznie umierają jako noworodki, często w późniejszym wieku niemowlęcym, a niektóre z nich dożywają kilku, czy nawet kilkunastu lat. Co oczywiste, ich narodziny nie będą zatem uwzględnione w statystykach śmierci noworodków. Być może więc fakt, że od końca 2020 r. nie odnotowano w statystykach wzrostu przypadków śmierci noworodków z wadami letalnymi, a jednocześnie w kraju odnotowano spadek ogólnej liczny urodzeń, świadczy o tym, że zamiast aborcji rodzicom tych dzieci zaoferowano lepszą opiekę medyczną, w wyniku której ich śmiertelność po urodzeniu spadła. Przy tym istotna jest też okoliczność, że państwo nie finansuje już tego rodzaju działalności, którą trudno nazwać medyczną, a zachowane w ten sposób środki może (i powinno!) przeznaczać na realną pomoc dla rodzin dotkniętych chorobą dziecka.

Fakty na temat podziemia aborcyjnego

Na koniec warto zauważyć, że czytając artykuł opublikowany w „Plus Minus”, łatwo można dojść do całkowicie błędnych wniosków, że przez wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego podziemie aborcyjne w zasadzie nie istniało, a przerywanie ciąży było zawsze legalne i wykonywane w szpitalach. Jest to oczywista nieprawda, bowiem organizacje typu Aborcyjny Dream Team rozwijały swoją działalności także przed rokiem 2020, świadcząc pomoc w aborcjach „na życzenie”, które w Polsce były i są nielegalne. Zresztą, jak pokazują wyniki badania opinii publicznej przeprowadzone w 2020 r. przez CBOS, większość polskiego społeczeństwa od ponad 20 lat zdecydowanie sprzeciwia się zalegalizowaniu zabijania nienarodzonych dzieci, które zwyczajnie są niechciane, czyli bez żadnego ważnego powodu. A to właśnie takimi przypadkami zajmuje się Aborcyjny Dream Team.

r.pr. Katarzyna Gęsiak, dyrektor Centrum Prawa Medycznego i Bioetyki Ordo Iuris

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także