Wracając z Madrytu
  • Marek JurekAutor:Marek Jurek

Wracając z Madrytu

Dodano: 
Madryt: Premier Mateusz Morawiecki wziął udział w konwencji partii Vox
Madryt: Premier Mateusz Morawiecki wziął udział w konwencji partii Vox Źródło:Twitter
Każda partia polityczna za granicą powinna prowadzić politykę Rzeczypospolitej. Tak nakazują racja stanu i porządek rzeczy, jeśli partia (zgodnie z nazwą) ma być częścią wspólnoty politycznej narodu, a nie grupą interesu wykorzystującą państwo.

Tak zresztą jest w Niemczech. Fundacje partyjne, finansowane z federalnego budżetu, za granicą budują wpływy, które potem służą polityce Niemiec jako takiej. Są naprawdę e pluribus unum, ich pluralizm pozwala niemieckiej polityce na szerszy zasięg i oddziaływanie na podmioty, na które rządowi bezpośrednio wpływać byłoby trudno.

Z tej perspektywy polityka Prawa i Sprawiedliwości wobec narodowo-konserwatywnych partii w Europie stanowi modelowy przykład realizacji racji stanu poprzez ideowe związki za granicą.

Śladami księcia Adama

Od wielu lat powtarzałem, że fakt, iż Rosja, wykorzystując kryzys naszej cywilizacji, próbuje manipulować konserwatywną opinią na Zachodzie – to tylko powód, by podjąć politykę księcia Adama i zwalczać wpływy Rosji tam, gdzie chce sobie zbudować oparcie. Tym bardziej że polskie społeczeństwo dało autentyczne dowody zaangażowania i sukcesów w obronie cywilizacji chrześcijańskiej, w przeciwieństwie do zakłamanej krytyki zachodniego liberalizmu ze strony Moskwy. I to wyszło. Gdy w styczniu tego roku premier Morawiecki wziął udział w Madrycie w szczycie europejskiej prawicy – jego pierwszym sukcesem było wykluczenie Alternatywy dla Niemiec z tego porozumienia. AfD bowiem nie tyle stanowiła „alternatywę”, ile radykalną wersję prorosyjskiej polityki Republiki Federalnej. I mimo że partia ta współpracowała na forum Parlamentu Europejskiego z częścią reprezentowanych tam partii – z planu szerszej współpracy została wyłączona. Polska partia rządząca potrafiła pokazać, że to ona definiuje kształt europejskiej prawicy. I dotyczyło to również polityki międzynarodowej.

Odbywająca się prawie miesiąc przed wybuchem wojny następna konferencja europejskiej prawicy zakończyła się deklaracją, że „działania wojskowe Rosji na wschodnich granicach Europy doprowadziły nas na skraj wojny”, więc „solidarność, determinacja i współpraca w dziedzinie obrony między narodami Europy są wobec takiego zagrożenia niezbędne”. Marine Le Pen, prowadząca wówczas kampanię prezydencką, jako jedyna nie podpisała tego oświadczenia, od razu jednak zaznaczając, że nie chce tej deklaracji składać w chwili, gdy prezydent Republiki (a jej kontrkandydat) podejmuje starania pokojowe w imieniu Francji. Reszta partii – szczególnie przedstawiciele największych krajów UE, Włosi, Hiszpanie – zajęła stanowisko zdecydowanie atlantyckie.

Za tymi deklaracjami poszły czyny. Już w pierwszych dniach wojny Santiago Abascal, przywódca hiszpańskiego VOX, zarzucił premierowi Sánchezowi, że w jego rządzie „zasiadają sojusznicy Putina”. Przywołał deklarację Grupy Puebla z początku wojny, która wzywała do „odrzucenia interwencji militarnej i jednostronnych sankcji ekonomicznych wobec Rosji”. Grupa Puebla to lewicowe forum, w którym uczestniczą minister Irena Montero, Adriana Lastra, liderka socjalistów w parlamencie, i sam były premier José Luis Rodríguez Zapatero. Abascal piętnował też proputinowską politykę prowadzoną przez Niemcy, prowadzącą do uzależnienia od gazu rosyjskiego nie tylko ich kraju, lecz także całej Europy.

Podobne stanowisko zajmowała Giorgia Meloni, przywódczyni Fratelli d’Italia, zarówno jako liderka opozycji, jak i jako premier. Pierwszym kontaktem jej ministra spraw zagranicznych był szef ukraińskiej dyplomacji Dmytro Kułeba. Atlantyckich przekonań obecnej włoskiej premier nie kwestionował nikt poważny. Fratelli d’Italia i VOX w Parlamencie Europejskim domagały się też energiczniejszej reakcji Unii Europejskiej na prześladowania religijne i polityczne, które w Nikaragui rozpętał po sfałszowanych wyborach latynoski Łukaszenka, jeden z najwierniejszych sojuszników Putina, Daniel Ortega.

Całość dostępna jest w 46/2022 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także