W poniedziałek na antenie TVN24 Bielan odniósł się do sporów wewnątrz Zjednoczonej Prawicy, w tym do słów ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, który w kontekście polityki rządu wobec Unii Europejskiej określił Bielana "jednym z ojców tego nieszczęścia i porażki Polski".
– Mój wpływ na działania rządu, i nie przemawia przeze mnie fałszywa skromność, jest znacznie mniejszy niż pana Zbigniewa Ziobry, który jest od siedmiu lat bardzo ważnym członkiem tego rządu, a ja stanowię jego zaplecze w parlamencie – najpierw krajowym, później europejskim. Nie biorę tych słów do siebie – oświadczył.
– Apelowałem do kolegów z Solidarnej Polski, aby unikać tego rodzaju wypowiedzi w mediach. Nie posłuchali. Co mogę zrobić? Nie rozbijemy przecież z tego powodu Zjednoczonej Prawicy. Nie utorujemy drogi do władzy lewicy, liberałom tylko dlatego, że część naszych kolegów zachowuje się nie do końca lojalnie w mediach – ocenił Bielan.
Przyznał jednocześnie, że "jeśli ktoś jest od siedmiu lat w rządzie i twierdzi, że ten rząd nie do końca działa ku dobru Polski, to jest to wypowiedź dziwna".
Bielan: Obóz rządzący to nie jest klub towarzyski
Tłumaczył, że "obóz rządzący to nie jest klub towarzyski, w którym każdy ma się lubić". Podkreślił, że choć "pojawiają się spory", to "Zjednoczona Prawica istnieje osiem lat i od samego początku jest przewidywany jej rozpad". – Na szczęście te przewidywania się nigdy nie sprawdziły – stwierdził.
Argumentował, że polityka jest "sztuką możliwości" i aby rządzić potrzebna jest arytmetyczna większość w Sejmie.
– Partia Republikańska stara się tonować nastroje w Zjednoczonej Prawicy i apelujemy do kolegów o jedność i zrozumienie, że jeżeli dojdzie do sporu między nami, który przekroczy pewną miarę, i dojdzie do rozpadu Zjednoczonej Prawicy, to nasi wyborcy nam tego nie darują – powiedział Bielan.
Czytaj też:
Media: PiS ma tajny plan na powstanie rządu mniejszościowego