DoRzeczy.pl: 16 grudnia 1672 r. zmarł król Jan Kazimierz. W 350. rocznicę śmierci władcy, odbędą się wyjątkowe uroczystości. Dlaczego ten władca był tak ważny dla Polski?
Marek Jurek: Uroczystości będą skromne i społeczne, ale całe szczęście, że się odbędą. Pamięć o każdym monarsze jest ważna. Naród jest winien cześć każdemu ze swoich królów, wyjąwszy władców, którzy sprzeniewierzyli się swej przysiędze. A tak, jak Korona jako instytucja konkretyzuje istnienie państwa, tak dynastia zawsze reprezentuje naród. Kolejni władcy reprezentują kolejne pokolenia, są ich personifikacją. Dlatego mówimy o epoce zygmuntowskiej, czy o epoce Wazów. Ale w przypadku Jana Kazimierza sprawa jest jeszcze bardziej szczególna.
Dlaczego szczególna?
Ponieważ jest wielkim bohaterem naszych dziejów narodowych. Jest jednym z trzech władców, którzy potrafili iść na wygnanie, by potem skutecznie przywrócić państwu suwerenność, jak wcześniej Kazimierz Odnowiciel i Władysław Łokietek. Polska za panowania Jana Kazimierza znalazła się w sytuacji skrajnie dramatycznej, a on potrafił zachować jej potęgę. Jako żołnierz odniósł zwyciężył pod Beresteczkiem, jednej z największych bitew tamtych czasów, osłaniając Polskę od wschodu. Potem zresztą poprzez unię hadziacką chciał doprowadzić do pojednania Polski z rodzącą się Ukrainą. W czasie Potopu potrafił ocalić suwerenność Rzeczypospolitej, choć trzeba przyznać, że nie sam. Gdyby nie miał za żonę Ludwiki Marii i gdyby nie jej determinacja, pewnie sam tak wiele by nie dokonał. Odegrał wielką rolę w duchowej historii Polski. Składając Śluby Lwowskie, uznał w Matce Bożej królową Polski. Złożył też obietnicę poprawy doli ludu, której już niestety nie wypełnił, ale zobowiązanie pozostało w pamięci narodu. Polska miała wówczas szansę stać się państwem wszechstanowym na wzór narodów zachodnioeuropejskich jak Francja czy Anglia. Niestety, nie poszła tą drogą. Podjął też próbę reformy politycznej państwa, zapewnienia mu ciągłości władzy, poprzez wybór następcy tronu vivente rege, jeszcze za życia króla.
Musiał przeprowadzić takie zmiany?
Był świadom, że na nim kończy się dynastia. Był synem Zygmunta III, więc i ostatnim bezpośrednim potomkiem Jagiellonów na tronie. Przecież jego ojciec, Zygmunt III, został po śmierci Batorego wybrany na króla w wielkim stopniu dlatego, że był siostrzeńcem Zygmunta Augusta. Zygmunt August dał swym państwom unię lubelską przed śmiercią. Jan Kazimierz chciał im zapewnić ciągłość tronu, jako namiastkę (a może zapowiedź) ciągłości dynastycznej. Jest więc prekursorem tego, co najlepsze, w Konstytucji Majowej.
Wiele się mówił o tym, że Jan Kazimierz był dobrym politykiem i potrafił przewidzieć wiele rzeczy.
Był wręcz prorokiem. Dwukrotnie na Sejmie ostrzegał, że Polsce grożą rozbiory i unicestwienie państwa jeżeli nie zabezpieczymy suwerenności poprzez wzmocnienie władzy monarszej i uporządkowanie parlamentaryzmu. Przyszłe rozbiory opisał bardzo precyzyjnie. A przecież Polska wtedy ciągle pozostawała mocarstwem.
Czyli dla pana osobiście jest to monarcha wyjątkowy?
Osobiście widzę w nim antytezę Stanisława Augusta, człowieka, który oddał wrogu koronę, którą mu Bóg i naród powierzył, a którą mógł zachować, choćby na wygnaniu czy w więzieniu. Jan Kazimierz też abdykował, ale władzę oddał narodowi, którego suwerenność i wolność wcześniej, również na wygnaniu, obronił. Przypomina więc, że jeżeli naród ma upostaciowaną suwerenność – zasada suwerenności jest w stanie przetrwać nawet najazdy, okupację, nielegalną władzę czy upadek ducha publicznego. Jak w latach II wojny światowej. Jan Kazimierz wiedział, że godność, którą reprezentuje, nie tylko reprezentuje całość Rzeczypospolitej, ale że w sytuacjach wyjątkowych, gdy naród traci wszystko, w osobie władcy może swą suwerenność zachować.
Czytaj też:
350. rocznica śmierci króla Jana Kazimierza. Wkrótce uroczystościCzytaj też:
Pałac Saski. Jak ma wyglądać? Jakie skarby kryje?
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.