• Rafał A. ZiemkiewiczAutor:Rafał A. Ziemkiewicz

Prawdę myśląc

Dodano:   /  Zmieniono: 

Poczucie wyższości nad przodkami, jakie żywią ludzie dzisiejsi, wynika głównie z niechęci do myślenia. My kierujemy się humanitaryzmem, tolerancją, a oni byli dzicy i w ogóle – myśli sobie współczesny leming. I, na przykład, z pogardą odnosi się do takich czarnych kart historii jak powszechnie w międzywojniu akceptowane ograniczanie liczby żydowskich studentów za pomocą tzw. numerus clausus.

Najśmieszniejsze jest to, że z największym przejęciem o tej hańbie polskiego antysemityzmu i endecji (w istocie, wbrew czarnej legendzie, ONR i inne ruchy narodowe niewiele miały z tą akcją wspólnego, choć oczywiście ją popierały) tokują autorytety, które zarazem opowiadają się za tzw. parytetami. A czym się różni parytet od „numerus clausus”? Niczym, to dokładnie to samo, tylko od drugiej strony wzięte – jeśli domagamy się parytetu 50 proc. kobiet w zarządach i radach, to domagamy się „numerus clausus” 50 proc. dla mężczyzn. Podobnie z „akcją afirmatywną” i „kwotami” wymyślonymi na Zachodzie i bezmyślnie przez nas przejmowanymi. Ich twórcy zakładają, że skoro jakaś część społeczeństwa ma się lepiej od innej, to należy pomóc upośledzonym i zmusić uprzywilejowanych, by się posunęli. Przed wojną chodziło o to samo – Żydów było nieproporcjonalnie wielu w elitarnych zawodach i młodzieży z awansu społecznego, z polskiej wsi, trudno było z nimi bez wsparcia państwa konkurować. 

Podobnie nielogiczni są krytycy świętej inkwizycji, którym jednocześnie nie przeszkadza dzisiejsze ustawodawstwo karzące na przykład za negowanie Holokaustu (a są już i tacy, którzy chcą penalizować negowanie „efektu cieplarnianego”). Cel inkwizycji i sens jej działania były bowiem identyczne: chodziło o karanie za uporczywe głoszenie oczywistej nieprawdy, na dodatek godzące w porządek społeczny. Dla ówczesnych ludzi objawienie nie było żadną „wiarą”, tak jak dziś, tylko oczywistą, obiektywną prawdą, na której opierał się cały społeczny ład. A heretyk „negacjonistą”, który dla zburzenia porządku publicznego uparcie zaprzecza temu, co niezbicie udowodnione. 

Taki, sądzę, nie najgorszy temat do rozważań na leżaku. Przyjemność znajdowania kolejnych przykładów pozostawiam już czytelnikom. 

Czytaj także