Gadowski: Działania KRRiT odbieram jako próbę zamknięcia mi ust

Gadowski: Działania KRRiT odbieram jako próbę zamknięcia mi ust

Dodano: 
Dziennikarz śledczy i korespondent wojenny Witold Gadowski
Dziennikarz śledczy i korespondent wojenny Witold Gadowski Źródło:PAP / Tomasz Gzell
Radziłem sobie w czasach PRL-u, radziłem sobie za czasów SLD, PO, będąc tym samym Gadowskim, którym jestem dziś – mówi dziennikarz śledczy i publicysta Witold Gadowski w rozmowie z serwisem DoRzeczy.pl.

DoRzeczy.pl: Otrzymał pan pismo z Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji z informacją, że rozpoczyna się wobec pana postępowanie o brak rejestracji kanału prowadzonego w serwisie YouTube. Grozi panu kara około 140 tys. złotych. Jak pan komentuje sprawę?

Witold Gadowski: Wydaje mi się, że KRRiT popełnia tutaj błąd prawny. Nie jestem kanałem VOD, gdzie widzowie płacą za oglądanie materiałów. Prowadzę kanał w serwisie YouTube, który jest bezpłatny. Wszelkie żądania w tej sprawie powinny być kierowane do YouTube, którego sytuacja w Polsce jest całkowicie nieuregulowana, a KRRiT zupełnie nie nadzoruje tego, co robi YouTube. To moja pierwsza uwaga. Po drugie, w mojej ocenie jest to złośliwa represja za to, że od dłuższego czasu podkreślam bezsensowność działania KRRiT, która nie tylko, że nie czyni ładu w polskim świecie medialnym, to jeszcze czyni zamęt. Jest ciałem kompletnie archaicznym, w dodatku złożonym z nominatów politycznych, którzy niewiele znają się na rynku medialnym. Moją trzecią uwagą jest mój osobisty odbiór tej sprawy, bowiem odbieram to jako represję polityczną.

Dlaczego?

Ponieważ dzwoniłem do wielu innych autorów prowadzących w tym samym trybie swoje audycje w serwisie YouTube. Nikt z nich nawet nie słyszał o tym, że trzeba się rejestrować w KRRiT i można dostać za to karę.

Czym dokładnie mógł się pan narazić KRRiT, skoro uznaje pan to za represję?

Prowadzę kanał od dziewięciu lat, systematycznie. Jest to kanał autorski i do tej pory nie było nawet żadnych pism z KRRiT. Pierwsze pismo dostałem teraz i dotyczy ono ukarania mnie. Moi współpracownicy dzwonili do departamentu medialnego KRRiT, gdzie bardzo opryskliwy, nieuprzejmy urzędnik, poinformował, że jest to decyzja administracyjna przewodniczącego KRRiT, pana Macieja Świrskiego, który jak pamiętamy ma „bogate” dokonania na niwie m.in. Polskiej Fundacji Narodowej. Dlatego uważam, że są to represje połączone ze złośliwością z wykorzystaniem istniejącego prawa, o którym powszechnie autorzy kanałów w serwisie YouTube nawet nie mają pojęcia.

Jakie podejmie pan dalsze działania?

Oddam sprawę na drogę sądową i będę na tym gruncie dochodził swoich praw. Jeśli to się utrzyma, pójdę nawet do Trybunału w Strasburgu. Jest to nierównoprawne traktowanie podmiotów na rynku. Myślę, że znajdę tu również kilka innych złamanych przepisów europejskich. Dla porównania powiem, że rynek publikacji audiowizualnych w Niemczech jest dobrze uregulowany. Firma Google, która zawiaduje kanałem YouTube musi stosować się do prawa niemieckiego. Tymczasem w Polsce jest kompletny rozgardiasz, nie mówiąc już o bałaganie kompetencyjnym pomiędzy Radą Mediów Narodowych a KRRiT, która jest tworem PRL-owskim i w archaiczny sposób traktuje rynek medialny, do którego dopisano bardzo źle sformułowane przepisy dotyczące VOD, gdzie interpretuje się przepisy w taki sposób, że mogą one dotykać wszystkich autorów, nawet tych nie pobierających opłat. Jeśli ja uzyskuje dochody, to z reklam publikowanych przez Google i jest to tylko mała część zysków z tych reklam. Mogę zapytać w takim razie, dlaczego nie ma tutaj nałożonego mandatu na serwis YouTube?

Czy odbiera to pan jako próbę zamknięcia ust?

Tak. Problem w tym, że to z gruntu jest nieskuteczne. Radziłem sobie w czasach PRL-u, radziłem sobie za czasów SLD, PO, będąc tym samym Gadowskim, którym jestem dziś. Obecnej władzy zdawało się, że jeśli popierałem zmiany i plany Zjednoczonej Prawicy, to mam obowiązek tylko chwalić. Niestety, jestem dziennikarzem i traktuje ten zawód poważnie, biorąc pod uwagę represje, które spadają na mnie co jakiś czas. To dzięki niezależnym dziennikarzom Prawo i Sprawiedliwość doszło do władzy, a w tej chwili traktując w ten sposób ludzi, dzięki którym uzyskali władzę, można sobie dopowiedzieć jak skończą. Dodam jeszcze, że obawiam się, iż KRRiT chcąc rejestrować działalność popularnych dziennikarzy w serwisie YouTube, po pewnym czasie będzie sobie rościła prawo do kontroli na przekazem, który oni serwuje. Jednocześnie jest cały zalew patostreamerów, którzy notują ogromne ilości odsłon w sieci, naruszają kodeks karny w wielu punktach i tym KRRiT się nie zajmuje.

Czytaj też:
Nczas zablokowany. Sommer: Art. 54 Konstytucji zakazuje cenzury prewencyjnej
Czytaj też:
Burzliwy program TVN. Politykowi PiS wyłączono mikrofon

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także