W ostatni poniedziałek prezydent Stanów Zjednoczonych złożył niezapowiedzianą wizytę w stolicy Ukrainy – Kijowie, gdzie spotkał się z Wołodymyrem Zełenskim. Podróż amerykańskiego przywódcy została przeprowadzona przez terytorium Polski – polityk wylądował w Rzeszowie, skąd udał się do Przemyśla, aby specjalnym pociągiem pojechać do Kijowa.
– Joe Biden nad Dnieprem — chyba po prostu nie muszę już nic mówić. Przyjechał, stanął i Putin dostał jasny sygnał, żeby się odp******** od Europy Środkowej. Biden wchodzi do historii samym faktem, że zdecydował się na tę drogę pociągiem, że przełamał wszystko, co mu mówili, również w Stanach Zjednoczonych, wypominając wiek – skomentował Paweł Kowal, który w latach 2006 – 2007 pełnił w Polsce funkcję sekretarza stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych.
Poseł klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej był w czwartek gościem programu portalu Onet.pl.
"Przywódca na miarę Reagana"
Zgodnie z planem, we wtorek prezydent USA wygłosił przemówienie w Arkadach Kubickiego w ogrodach Zamku Królewskiego w Warszawie. Amerykański przywódca zapewniał, że NATO pozostaje zjednoczone w obliczu rosyjskiej agresji, a także dziękował Polakom za pomoc okazaną Ukraińcom. – Atak na jednego z członków NATO to atak na wszystkich członków (...). Decyzje, które będziemy podejmować w najbliższych latach, zaważą na losach świata – podkreślił.
Paweł Kowal ocenił wystąpienie Joe Bidena jako "historyczne". Jego zdaniem, polityk pokazuje się jako prawdziwy przywódca "na miarę Reagana, Roosevelta czy Wilsona". – To są naprawdę wielkie rzeczy – stwierdził.
– Teraz pozostaje pytanie, czy Polska umie z tego skorzystać, by siedzieć już naprawdę przy pierwszym stoliku Zachodu – zastanawiał się parlamentarzysta Koalicji Obywatelskiej.
Czytaj też:
Rosyjska TV: Biden prosił Putina o pozwolenieCzytaj też:
Biden o decyzji Putina: Duży błąd