Głównym programem propagandowym w stacji Rossija-1 jest "Wieczór z Władimirem Sołowjowem". Jego gospodarz jest uznawany za naczelnego propagandystę Kremla. Wraz ze swoimi gośćmi omawia najważniejsze bieżące tematy. Od miesięcy kwestią, której w programie Sołowjowa poświęca się najwięcej czasu, jest wojna na Ukrainie.
W jednym z najnowszych wydań, którego fragment umieścił w serwisie YouTube kanał "Russian Media Monitor", politolog Siergiej Michiejew mówił o przyszłości konfliktu na Ukrainie. – Nie zaprzeczam heroizmowi naszych dowódców i żołnierzy, ale (...) reguły tej gry zostały nam narzucone. Dopóki nie wywołamy problemów poza militarną operacją u naszych adwersarzy, dopóty nie osiągniemy sukcesu – stwierdził gorzko.
"Trzeba ich osłabić"
– Dlaczego nie podejmujemy działań, które radykalnie osłabią naszego oponenta? – dopytywał Michiejew. – Uderzajmy w transport i jego infrastrukturę, w centra decyzyjne czy w miejsca, które nie pozwolą europejskim delegacjom na odwiedzanie kijowskiego reżimu – apelował gość Sołowjowa.
Nawiązał także do niedawnej wizyty w Kijowie prezydenta USA Joe Bidena. – Nie będą już mogli ściągać tam europejskich i amerykańskich polityków, a to przecież pokazuje, że instalują tam wsparcie nie tylko polityczne, ale i informacyjne! To nie tak, że oni tam po prostu przyjeżdżają i odjeżdżają – przekonywał politolog.
– Pokazujemy, że prowadzimy militarne akcje na wschodzie Ukrainy, gdzie systematycznie miasta obracają się w ruiny. Tak, osiągamy sukcesy. Ale pytanie: jak rozmieścić je w czasie? Jeśli utrzymamy takie tempo, to ani ty, ani ja nie dożyjemy ich efektów. Nasze dowództwo też tego nie dożyje – stwierdził gorzko propagandysta wskazując, że są proste rzeczy, które Rosja mogłaby zrobić, aby poprawić swoją sytuację. To np. zablokowanie możliwości odwiedzania Kijowa przez zachodnich polityków.
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Kup akcje już dziś – roczna subskrypcja gratis.
Szczegóły:
platforma.dminc.pl
