Orbán powiedział, że Ukraina jest "krajem nieistniejącym finansowo" i że bez wsparcia z zewnątrz wojna zakończy się natychmiast. Podkreślił, że Europa zapewnia fundusze na ukraińskie emerytury, pensje, potrzeby edukacyjne i zdrowotne, jednocześnie nie przekazując tych środków do własnych budżetów, a to "nie może trwać wiecznie".
Węgierski premier ubolewa, że opinia publiczna w Europie nie jest jeszcze gotowa, by zmusić przywódców do ponownego rozważenia polityki sankcji wobec Rosji, ale "na to przyjdzie czas". Skarżył się również na rzekomo kolejne złe wieści z Ukrainy dotyczące sytuacji społeczności węgierskiej.
Słowa Orbana z aprobatą przyjęto w Moskwie. Były prezydent Rosji, a obecnie wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Dmitrij Miedwiediew napisał na Telegramie: "Brawo! To odważne i prawdziwe słowa jak na europejskiego polityka". I dodał, że "gdy skończy się zachodnie finansowanie, skończy się sama Ukraina".
Orban: Sankcje wyrządziły więcej szkód Europie niż Rosji
Premier Węgier – uważany za jednego z najbliższych sojuszników rosyjskiego prezydenta Władimira Putina w UE – od dawna twierdzi, że sankcje są nieskuteczne w naciskaniu na Kreml, by zakończył wojnę z Ukrainą i wyrządziły więcej szkód europejskim gospodarkom niż Moskwie.
– Gdyby to zależało od nas, nie byłoby polityki sankcji – powiedział w grudniu Orban, dodając, że nie poprze żadnych dodatkowych pakietów sankcji przeciwko Rosji w przyszłości, ale zarazem nie będzie stał na drodze do ich uchwalenia przez innych przywódców UE.
– Nie jest w naszym interesie trwałe podzielenie gospodarki europejskiej i rosyjskiej na dwie części, dlatego staramy się ratować to, co można uratować z naszej współpracy gospodarczej z Rosjanami – tłumaczył.
Węgrom bliżej do Rosji niż do Ukrainy
Na początku kwietnia ub.r. Fidesz wygrał wybory parlamentarne, a Orban rozpoczął swoją czwartą kadencję z rzędu (piątą w historii). W trakcie kampanii wyborczej Orban obiecywał, że jeśli zwycięży, Węgry nie zostaną wciągnięte do wojny rosyjsko-ukraińskiej i nie będą płacić za jej skutki.
Choć węgierskie władze wielokrotnie krytykowały działania UE na tle wojny na Ukrainie i blokowały przyjęcie sankcji wobec Rosji, Moskwa mimo to uznała Węgry za "kraj nieprzyjazny" i wpisała je na swoją czarną listę.
– Węgry podpisały się pod wszystkimi antyrosyjskimi pakietami sankcji Brukseli i są zmuszone do ich ścisłego przestrzegania. Dlatego zostały sklasyfikowane jako kraj nieprzyjazny Rosji, wobec którego można zastosować nasze środki odwetowe – przekazał ambasador Rosji w Budapeszcie Jewgienij Stanisławow.
Czytaj też:
Doradca Zełenskiego: Węgry zapłaciły za nóż, którym obcięto głowę UkraińcowiCzytaj też:
"Ryzyko wojny światowej to nie przesada". Orban zdradza kulisy rozmów w UE