"Same push-backi to za mało". Ziemkiewicz o sytuacji na granicy z Białorusią

"Same push-backi to za mało". Ziemkiewicz o sytuacji na granicy z Białorusią

Dodano: 
Rafał Ziemkiewicz, publicysta "Do Rzeczy"
Rafał Ziemkiewicz, publicysta "Do Rzeczy" Źródło: PAP / Stach Leszczyński
Publicysta "Do Rzeczy" Rafał Ziemkiewicz skomentował napiętą sytuację na granicy białorusko-polskiej, gdzie nasila się kryzys imigracyjny.

W piątek Straż Graniczna informowała, że coraz lepsza pogoda skłania nielegalnych imigrantów do częstszych prób dostania się do Polski.

Rzecznik prasowa Straży Granicznej por. SG Anna Michalska poinformowała, że od kilku tygodni służby odnotowują coraz więcej prób nielegalnego przedostania się z Białorusi do Polski i UE.

Do sytuacji na granicy odniósł się publicysta "Do Rzeczy" Rafał Ziemkiewicz.

twitter

"Zaczynam się obawiać, że same puszbaki to za mało. Każdemu nachodźcy przed wypchnięciem z powrotem do Łukaszenki powinno się spuszczać taki wpie*dol żeby mu się odechciało nawet myśleć o kolejnej próbie" (pisownia org.)– stwierdził dziennikarz w mediach społecznościowych.

Sytuacja na granicy z Białorusią

Przypomnijmy, że Polskę od Białorusi oddziela wysoka zapora z drutem kolczastym, jednak imigranci próbują dostać się do naszego kraju w miejscach, gdzie nie można było postawić ogrodzenia.Od początku roku Straż Graniczna udaremniła ponad 6,5 tys. takich prób, tylko w zeszłym miesiącu było ich 400.

– Śledzimy też to, co się dzieje na Białorusi. Wiemy, że zostały uruchomione z Iraku i Iranu bezpośrednie loty do Mińska, aczkolwiek wszyscy cudzoziemcy, których zatrzymujemy, mają wizy rosyjskie – mówiła Rzecznik prasowa Straży Granicznej w rozmowie z Polskim Radiem 24.

Por. Michalska podkreśliła również, że są to stosunkowo nowe wizy, wystawione tydzień lub dwa temu. Dzięki tym dokumentom cudzoziemcy mogą podjąć pracę w Rosji, jednak zdaniem funkcjonariusz nie to było celem starających się o rosyjskie wizy, a jedynie dostanie się do Białorusi.

Funkcjonariusz Straży Granicznej wyjaśniła, że imigranci, przeważnie z krajów arabskich, dostają się do Moskwy, a stamtąd lecą do Mińska, skąd mają zorganizowany transport. Na polsko-białoruską granicę przywożą ich opłaceni pomocnicy. W strefie przygranicznej białoruskie służby wskazują imigrantom, w których miejscach mogą próbować dostać się do Polski.

Czytaj też:
"Tutaj poleje się krew". Napięcie na granicy z Białorusią
Czytaj też:
"Rosyjska armia bierze to pod uwagę". Ławrow ostrzega Zachód i wskazuje na Polskę

Źródło: X
Czytaj także