Filmy w konkursie głównym oceniało jury w składzie: Małgorzata Zajączkowska (przewodnicząca), Marcin Ciastoń, Marta Habior, Anna Jadowska, David Ondricek, Ewa Skoczkowska i Piotr Śliskowski.
Podczas sobotniej gali zamknięcia Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych, która odbyła się w gdyńskim Teatrze Muzycznym, Złotymi Lwami uhonorowano inspirowaną wydarzeniami na granicy polsko-białoruskiej "Zieloną granicę" Agnieszki Holland.
Reżyser nie była obecna na gali, ale odczytano list od niej. Podkreśliła w nim, że w ciągu roku od premiery film "objechał cały świat i wszędzie był przyjmowany z wielkimi emocjami". "Ale przyniósł nam też wiele bólu. Pracując nad nim i pokazując go, zetknęliśmy się z bezmiarem nieszczęść, cierpienia, przemocy, kłamstwa, pogardy i dehumanizacji. Ten ból wciąż trwa" – napisała Holland.
Holland: Sytuacja na granicy nie zmieniła się po zmianie władzy
Według niej "sytuacja na granicy białoruskiej nie zmieniła się po zmianie władzy, a pod pewnymi względami zmieniła się na gorsze". "Nienawistna, podsycająca strach propaganda nie prowadzi do rzeczywistego rozwiązania kryzysu – ani geopolitycznego, ani humanitarnego. Służy zapewne doraźnym celom wyborczym, ale roznieca nastroje ksenofobii, rasizmu i nacjonalizmu" – oceniła reżyser.
Film "Zielona granica" jeszcze przed swoją premierą w 2023 r. wywołał ożywioną dyskusję. Padały oskarżenia o jego antypolski i antypaństwowy wydźwięk, przede wszystkim ze względu na to, w jak negatywny sposób ukazuje Straż Graniczną. W filmie nie brakowało także bezpośredniej krytyki konkretnych polityków Zjednoczonej Prawicy.
"Zielona granica" to dramat zainspirowany wydarzeniami na granicy polsko-białoruskiej. Film był krytykowany przez członków rządu PiS, którzy uważali, że nie przedstawia on prawdy, a jedynie rosyjską propagandę.
Czytaj też:
Wrocław: Pokaz "Zielonej granicy" zakłócony przez protestujących