Przypomnijmy, że szef PO Donald Tusk wezwał, aby 4 czerwca do Warszawy przyjechali wszyscy, którzy chcą odsunięcia PiS od władzy. Na opozycji trwa spór, czy będzie to manifestacja pod sztandarami PO, czy jednak wydarzenie będą firmowały wszystkie partie.
"Zwróciłem się dziekana Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie o zorganizowanie przez warszawską adwokaturę wraz z przyjezdnymi adwokatami darmowej pomocy prawnej dla uczestników demonstracji w dniu 4.06. Oby nie była specjalnie potrzebna" – przekazał mecenas Roman Giertych za pośrednictwem Twittera.Wielu komentujących wpis Giertycha pochwala tę inicjatywę, jednocześnie dołączając do budowania poczucia zagrożenia. "Ja do plecaka zabiorę parę rzeczy okulary roztwór soli fizjologicznej gazę.... nie wiadomo co rządzącym albo ich pupilom odbije" – pisze jeden z użytkowników. Inny ostrzega, że konieczna może być pomoc medyczna: "To ważne ale trzeba zebrać sporą grupę ratowników medycznych. Zapewne będą potrzebni".
Hołownia ma dość. "Odpuśćmy sobie naprawdę z tym marszem 4 czerwca"
Szef Polski 2050 zorganizował na Facebooku transmisję na żywo. Jeden z widzów zapytał, czy dobrze rozumie, że "widzimy się wszyscy na marszu 4 czerwca". Odpowiedź Hołowni dobrze pokazuje, jaki rozdźwięk w szeregach opozycji wywołuje pomysł Tuska ws. manifestacji.
– Słuchajcie, odpuśćcie sobie, odpuśćmy sobie naprawdę z tym marszem 4 czerwca. Co to za jakaś nowa dyskusja, która nam zabiera krew, emocje i wszystko inne? 4 czerwca jest 4 czerwca. Co zrobimy 4 czerwca, czy to jest wydarzenie, które zmieni losy świata? Czy PiS się od tego rozpadnie, że my pomaszerujemy w Warszawie? Pamiętacie marsze w 2019 roku przed wyborami do Parlamentu Europejskiego? Pamiętacie te sondaże, które wtedy pokazywały wspaniałe zwycięstwo? Marszami w Warszawie wyborów się nie wygrywa – odpowiedział Szymon Hołownia, co wywołało oburzenie zwolenników PO.
Czytaj też:
Wybory parlamentarne. Trzaskowski: Mam tylko jeden apel