Jak zwykle elita narzuca wzorce postępowania. A ponieważ odgórna rewolucja obyczajowa, której celem jest zamiana obywatelskiego społeczeństwa w bezwolną i bezkrytyczną masę, za elitę uznała LGBT itd., to stało się jasne, że ona ustala wzorce postępowania i pilnuje ich realizacji w życiu publicznym.
Jeżeli czytam np. w niemieckiej gazecie w związku z jakimś wydarzeniem sportowym, że „trener*ki osiągną*ły sukces w skali międzynarodowej”, to wiem, że uległa ona genderowskiej pandemii, na którą jest wprawdzie szczepionka – zdrowy rozsądek – ale jej produkcja jest marginalna, a stosowanie nieobowiązkowe ani też zalecane.
Język niemieckich mediów przypomina żargon sowieckiej prasy w Polsce, kiedy to co zdanie zamieszczano zwrot „towarzysze i towarzyszki”, zaczynając zwyczajowo od rodzaju męskiego, lecz nie stosując obwiązującej dzisiaj w Niemczech pisowni „towarzysz*ki”, aczkolwiek i ona rozpoczyna się od… rodzaju męskiego. A co z pozostałymi, podobno istniejącymi, 54 płciami? Ten poważny problem czeka dopiero na rozwiązanie.
Media na froncie
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.