Nie wszedłem do polityki po to, by chronić swe interesy. Nie mogłem tylko spędzić całego życia we Włoszech rządzonych przez lewicowy, komunistyczny rząd. I nie ma mowy o żadnym konflikcie interesów. Gazety mogą sobie pisać, co tylko chcą – zapewniał Silvio Berlusconi, wówczas premier, dwóch prominentnych dziennikarzy brytyjskiego tygodnika „The Spectator”.
Było to dokładnie 20 lat temu. Nicholas Farrell, znawca tematyki włoskiej, i Boris Johnson, ówczesny redaktor naczelny pisma, udali się na Sardynię, do rezydencji Berlusconiego, by na własne oczy przekonać się, kim jest człowiek, pod którego rządami „Włochy przestają być częścią Europy i odchodzą od jej wartości”, jak parę dni wcześniej stwierdziła Anna Lindh, minister spraw zagranicznych Szwecji. Wyjechali pod wrażeniem – uroku i bezpośredniości gospodarza, jego przyjaznego stosunku do ludzi w ogóle i współpracowników w szczególności, a swój artykuł zatytułowali jak deklarację: „Forza Berlusconi!”. Nikt wówczas nie
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.