Łukaszenka potwierdza: Prigożyn jest na Białorusi

Łukaszenka potwierdza: Prigożyn jest na Białorusi

Dodano: 
Aleksandr Łukaszenka, przywódca Białorusi
Aleksandr Łukaszenka, przywódca Białorusi Źródło:Wikimedia Commons
Przywódca Białorusi Aleksandr Łukasznka potwierdził, że szef Grupy Wagnera, Jewgienij Prigożyn, przebywa na terytorium jego kraju.

Aleksandr Łukaszenka potwierdził, że założyciel Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn jest na Białorusi. Informację tę podała białoruska państwowa agencja informacyjna Belta. – Gwarancje bezpieczeństwa, jak obiecałem wczoraj, zostały zapewnione – przekazał polityk. Przez pewien czas nie było wiadomo, co dzieje się z Prigożynem, który jeszcze w sobotę planował "marsz" na Moskwę.

Łukaszenka zaznaczył, że jego kraj nie ma zamiaru budować specjalnych baz dla wagnerowców, ale nie zostawi ich bez pomocy. – Zaproponowaliśmy im jedną z opuszczonych baz wojskowych. Proszę — jest ogrodzenie, wszystko tam jest. Rozbijcie namioty. Pomożemy w każdy możliwy sposób. Dopóki nie zdecydują, co z tym zrobić – wskazał.

Według oficjalnej wersji to dyktator Białorusi, Aleksandr Łukaszenka, odegrał kluczową rolę w powstrzymaniu zbrojnego buntu zainicjowanego przez założyciela prywatnej firmy wojskowej Wagner. W poniedziałek Dmitrij Pieskow powiedział, że wszczęta przez FSB sprawa karna przeciwko Prigożynowi zostanie umorzona pod warunkiem, że szef wagnerowców wyjedzie na Białoruś. Pieskow zapowiedział także, że najemnicy biorący udział w buncie nie zostaną pociągnięci do odpowiedzialności karnej z powodu ich "zasług na froncie" na Ukrainie.

USA hamowały Kijów w czasie buntu Prigożyna? "Nie kołyszcie tą łodzią"

Według pracownika zachodniej administracji, z którym rozmawiała amerykańska stacja CNN, w sobotę, zanim Jewgienij Prigożyn odstąpił od swojego "marszu" na Moskwę, zachodni sojusznicy na wielu różnych poziomach docierali do ukraińskich urzędników, ostrzegając ich, aby nie wykorzystywali chaosu do uderzenia na Rosję.

Obawiano się, że Ukraina, USA i Zachód będą postrzegane jako podmioty wspomagające szefa grupy Wagnera i przez to zagrażające rosyjskiej suwerenności. – Przesłanie do Ukrainy brzmiało: nie kołysać tą łodzią – powiedział zaznajomiony ze sprawą urzędnik, dodając, że wiadomość została przekazana Ukraińcom na szczeblu ministra spraw zagranicznych, jego zastępców i ambasadorów.

Zachód nie powinien się mieszać

– To wewnętrzna sprawa rosyjska – taki przekaz popłynął z Zachodu do Kijowa. – Ukraińcy byli ostrzegani przez sojuszników, aby nie prowokowali. Wykorzystaj możliwości na terytorium Ukrainy, ale nie daj się wciągnąć w sprawy wewnętrzne ani nie atakuj ofensywnych zasobów wojskowych w Rosji – podkreśla informator CNN.

Im dłużej trwa wojna, tym więcej pojawia się sygnałów świadczących, że Ukraina zwiększa natężenie ataków transgranicznych i liczbę sabotaży dokonywanych na rosyjskie obiekty wojskowe. To także atak dronów na Kreml. Siły ukraińskie ostrzeliwały rosyjski region Biełgorod, w pobliżu granicy między krajami. – Po prostu nie chcemy budować narracji, że to była nasza inicjatywa – powiedział urzędnik. – To jest to, czego Rosjanie zawsze chcieli – udowodnić, że istnieją zagrożenia dla rosyjskiej suwerenności – dodał.

Czytaj też:
Bunt Prigożyna. Łukaszenka ujawnił, czego się obawia

Źródło: Belta/CNN
Czytaj także