Polityk udzielił wywiadu niemieckim mediom – "Bildowi" oraz "Die Welt". Zapytany, czy uważa Władimira Putina za zbrodniarza wojennego, odpowiedział, że nie. – Jesteśmy w trakcie wojny. O zbrodniach wojennych możemy rozmawiać po wojnie. Jeśli chcemy zawieszenia broni, a następnie negocjacji, musimy przekonać tych, którzy są częścią konfliktu, aby podeszli do stołu – wyjaśnił.
– Proszenie ich o podejście do stołu i mówienie "podejdź do stołu, a cię aresztuję" nie jest dobrym pomysłem. A tylko w ten sposób możemy dyskutować, w ten sposób możemy omawiać wszystkie te konsekwencje prawne i karne. Dlatego mówienie o tym w tej chwili jest całkowicie niewłaściwe – dodał.
Kontrofensywa Ukrainy
Szef węgierskiego rządu wypowiedział się również na temat powodzenia ukraińskiej armii na froncie. – Nie chcę sprawiać wrażenia kogoś, kto nie ma nadziei, że Ukraińcy mają szansę przetrwać. Ale stoję na gruncie rzeczywistości, a rzeczywistość jest taka, że współpraca między Ukrainą a Zachodem jest porażką – powiedział.
– Uważam, że sposób, w jaki Ukraińcy walczą na linii frontu, a my wspieramy ich finansowo, informacyjnie, instrumentalnie, jest niezrozumieniem sytuacji, w której się znaleźliśmy – dodał Viktor Orban.
Węgry wobec wojny Rosja – Ukraina
Szef węgierskiego rządu od początku wojny jest krytykiem zachodnich sankcji wobec Moskwy i jako jeden z niewielu przywódców państw członkowskich Unii Europejskiej i NATO utrzymuje z Kremlem stosunki, w tym gospodarcze. Jednocześnie Budapeszt przyłączył się do wszystkich unijnych sankcji wobec Rosji, regularnie targując się o ustępstwa, a szczególnie o prawo do dalszego kupowania rosyjskiej ropy, która jest dostarczana poprzez Ukrainę rurociągiem "Przyjaźń".
Przypomnijmy, że na początku kwietnia ubiegłego roku partia Fidesz wygrała wybory parlamentarne na Węgrzech, a Orban rozpoczął swoją czwartą kadencję z rzędu i piątą w historii. W trakcie kampanii wyborczej polityk obiecywał, że jeśli zwycięży, to kraj nie zostanie wciągnięty do wojny rosyjsko-ukraińskiej, a także nie będzie płacić za jej skutki.
Czytaj też:
Premier Węgier: Ukraina nie jest już suwerennym krajem