Tajemnica buntu wagnerowców. Dlaczego Prigożyn rzucił wyzwanie Putinowi?
  • Maciej PieczyńskiAutor:Maciej Pieczyński

Tajemnica buntu wagnerowców. Dlaczego Prigożyn rzucił wyzwanie Putinowi?

Dodano: 
Najemnicy z Grupy Wagnera w Rostowie nad Donem
Najemnicy z Grupy Wagnera w Rostowie nad Donem Źródło: PAP/EPA
Dlaczego Jewgienij Prigożyn rzucił wyzwanie Putinowi i czy aby na pewno właśnie Putinowi? Co dalej z wagnerowcami? Co oznacza ich obecność na Białorusi? W dziwnej historii puczu i jego skutków wciąż więcej jest pytań niż odpowiedzi

Zacznijmy od tych bardziej sensacyjnych i mniej prawdopodobnych zarazem wersji wydarzeń. Pierwsza: pucz był inscenizacją, wyreżyserowaną przez Putina wspólnie z Prigożynem. Ta hipoteza wpisuje się w stereotypowy obraz wszechmocy Kremla, który niczego nie pozostawia przypadkowi. Po co Putinowi byłoby takie przedstawienie? Tu można wskazać kilka wariantów.

Po pierwsze, aby pokazać światu, że obalenie obecnej władzy w Moskwie wcale nie musi oznaczać zmiany na lepsze. Lepiej, żeby na czele mocarstwa atomowego stał mimo wszystko w miarę przewidywalny Putin niż krwawy, nieobliczalny watażka. To byłaby gra na zrozumiałym strachu Zachodu przed chaosem w Rosji. Chaosem, który mógłby oznaczać groźny dla świata rozpad imperium. Groźny w tym sensie, że wówczas rosyjska broń jądrowa mogłaby dostać się w ręce nie tyle jednego dyktatora na Kremlu, ile kilku czy kilkunastu takich Prigożynów. Po drugie, ewentualna inscenizacja puczu odegrałaby rolę testu na lojalność. Putin zorientowałby się, na kogo może liczyć w krytycznym momencie. Po trzecie, spektakl mógłby posłużyć wyeliminowaniu nieudolnych Szojgu i Gierasimowa niejako rękami Prigożyna. Po czwarte, pucz byłby pretekstem do rozpoczęcia fali represji, a po piąte – do oskarżenia Zachodu o jego wywołanie.

Za duże ryzyko

Wszystkie te warianty mają jeden podstawowy defekt.

Artykuł został opublikowany w 27/2023 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także