DoRzeczy.pl: Jak pani ocenia obecną politykę rządu w kwestii ludobójstwa na Wołyniu?
Anna Maria Siarkowska: Wydaje mi się, że nie stawiamy pewnych rzeczy jasno i za bardzo oglądamy się na stronę ukraińską. Zbyt mało artykułujemy nasze interesy.
Jakie one są?
Po pierwsze, należy dokonać ekshumacji i godnego pochówku ofiar ludobójstwa na Wołyniu. Po drugie, należy zadbać o budowanie, kształtowanie oraz pamięci o tych wydarzeniach, czyli pamięci związanej z polskimi ofiarami ludobójstwa na Wołyniu, którego dokonali funkcjonariusze UPA. Po trzecie, powinniśmy działać na rzecz kształtowania postaw w tym obszarze, które dotyczą zarówno Polaków, jak i strony ukraińskiej. Nie wyobrażam sobie, żeby włączać Ukrainę w struktury NATO, jeśli ta sprawa nie będzie załatwiona, a narodowym bohaterem Ukrainy będzie Stepan Bandera, czyli ludobójca. Nie można budować tożsamości narodowej na postawie kogoś takiego. Ukraińcy muszą tutaj stanąć w prawdzie. Musimy o to zabiegać, bez rozdzierania szat, ale konsekwentnie.
Jak pani odpowie na argument, który pojawia się często, a można go sprowadzić do twierdzenia, że teraz nie jest na to czas,bo trwa wojna, a Ukraina ma swoje problemy?
To jest pomyłka i niezrozumienie tego, w jaki sposób państwo powinno budować swoją politykę. Trzeba to robić na spokojnie i bardzo konsekwentnie. Jeżeli ktoś potrzebuje pomocy, to musi się liczyć z tym, że polska strona ma również swoje oczekiwania i będzie artykułować swoje stanowisko. Jeżeli tego nie robimy, stwarzamy pole do tego, że niezałatwiona sprawa będzie wykorzystywana przez stronę rosyjską do antagonizowania relacji ukraińskich.
Czytaj też:
"Test, czy ta władza jest cywilizowana". Kukiz mocno o postawie KijowaCzytaj też:
Zdumiewający wpis polskiego ministra o Wołyniu. "Ależ to jest dno"
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.